VOX MORTIS
„Avignam Jagat Samagram”
Independent
2021
Debiutancki,
pełny album indonezyjskiego Vox Mortis zacząłem słuchać od dupy strony. Zobaczyłem
bowiem, że na końcu tej płytki znajdują się rovery Morbid Angel, a mianowicie
„Chapel of Ghouls” i „Immortal Rites”. Byłem już nieco podlany pysznym napojem
wyskokowym, więc postanowiłem najpierw sprawdzić, jak te kultowe wałki ogarnęli
panowie z Jackarty? Okazało się, że bardzo przeciętnie, tzn. pod względem
technicznym odegrane są dobrze, jednak zrobiono z nich miks i zatytułowano
„Chapel of Ghouls/Immortal Rites (Tribute to Morbid Angel)”, czego wcześniej nie
zakodował mój upojony już nieco umysł. Wolałbym, aby zostały one zaprezentowane
osobno, gdyż sposób, na jaki zdecydowali się panowie z Vox Mortis pozbawił je w
zasadzie kompletnie mroku i charakterystycznego dla nich, bluźnierczego
feelingu. Hołd dla Bogów Death Metalu z Florydy wyszedł zatem tak sobie, a jak
reszta płytki? Generalnie ok., ale bez kolan. Chłopaki wiedzą jak napierdalać Brutal Death Metal z technicznym zacięciem, warsztat mają
doskonały, więc potrafią zarówno srodze dojebać do pieca, jak i solidnie
zakręcić przygniatając jednocześnie do gleby. Beczki napierdalają okrutnie, bas
wywija niesamowicie, riffy są tłuste i soczyste, solówki strzeliste i
dopracowane, a wokale w chuj brutalne. Tematyka tekstów jest ciekawa, gdyż tym
jegomościom leży na sercu dobrostan zwierząt i w swych tekstach walczą min z
okrucieństwem wobec nich, zatem nie są to typowe liryki kojarzone z tym gatunkiem.
Brzmienie jest mięsiste, pełne i selektywne, choć momentami nieco zbyt
sterylne, ale mimo to materiał ten
mocarnie kopie po żebrach. Jest jednak na tej produkcji jeden szczegół, który
strasznie mnie wkurwia, a co za tym idzie obniża notowania tej płyty i nie
pozwala w pełni cieszyć się jej dziką brutalnością. Nie wiem mianowicie, po
jaki chuj panowie tak gęsto umieścili w kilku wałkach na tym krążku
przeładowane patosem pseudo symfoniczne zagrywki? Ni cholery mi one tu nie
pasują. Klimatu żadnego nie robią,
przynajmniej ja go nie czuję, obniżają tylko moc i pierdolnięcie tych
dźwięków i podkopują zwarty charakter kompozycji jak i negatywnie wg mnie
rzutują na całokształt. Glos Umarłych powinien zatem po mojemu dać sobie spokój
z całą tą nadętą symfoniką, a skupić się na tym, co robią najlepiej, czyli na
brutalnym, technicznym nakurwianiu. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o
„Avignam Jagat Samagram”.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz