niedziela, 7 marca 2021

Recenzja Damnable "Inperdition"

 

Damnable

"Inperdition"

Godz Ov War 2021

Są w historii metalu płyty klasyczne. Są też takie, które z różnych względów nie doczekały się szerszego rozgłosu, mimo iż na to zdecydowanie zasługiwały i w bardziej sprzyjających okolicznościach mogły do powyższej kategorii z powodzeniem dołączyć. Podczas gdy różne labele, z lepszym lub gorszym skutkiem wykopują trupy z przeszłości, Godz Ov War wyciąga asa z rękawa w postaci debiutanckiego krążka Damnable. Nie jest to absolutnie zespół anonimowy, przynajmniej w moich kręgach zyskał ogromny respekt od samego początku istnienia, choć zdaję sobie sprawę, iż niektórym nazwa ta może mówić niewiele. A warto się z nią zapoznać, gdyż ekipa z mazowieckiego była w swoim czasie pewnego rodzaju prekursorem death-grindu na krajowym boisku. "Inperdition" to nieco ponad dwadzieścia minut prawdziwego wkurwu, osiem utworów (jeśli nie liczyć intro / outro) wścieklizny najwyższej klasy. Chłopaki najczęściej pędzą przed siebie na złamanie karku, łamiąc co chwilę rytm i tempo, masakrują szaleńczym blastem by zaraz dać odetchnąć chwilowym zwolnieniem. Prostota miesza się tu z bardziej technicznymi zagrywkami, banalne fragmenty zmieniają się momentalnie w prawdziwy huragan pomysłów z poplątanymi riffami. Jest to materiał ponadprzeciętnie intensywny i zagęszczony a dodatkowej brutalności dodaje mu bardzo głęboki wokalny bulgot. Myli się kto pomyśli, że skoro death-grind to można wszystko bez wysiłku przewidzieć. Otóż są tu fragmenty, które mogą nieco zaskakiwać i chyba właśnie dzięki tym detalom "Inperdition" nie tylko spuszcza bezceremonialny wpierdol, ale też dokładnie wie gdzie i kiedy zaatakować, by bolało najbardziej. Są w historii metalu płyty klasyczne... Dla mnie takim klasykiem brutalności na zawsze pozostanie pierwszy album Damnable. Biję głębokie pokłony dla wydawcy, że udało mu się w końcu dopiąć swego, to raz, ale przede wszystkim za to, że nie odjebał popeliny. Bo wznowienie tego krążka wygląda bardzo okazale, z dwudziestostronicowa książeczka pełną między innymi archiwalnych fotografii. Zatem nie tylko radość dla ucha, ale i dla oka. Za swoją dwupłytową edycję materiałów Damnable zapłaciłem swego czasu dość sporo. Dziś macie okazję nabyć jedną z najważniejszych krajowych płyt w swoim gatunku za przystępną cenę. Rzadko używam takiego określenia, ale wstyd nie mieć tego na półce.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz