czwartek, 25 marca 2021

Recenzja KÕDU „UnustaKõik”

 

KÕDU

„Unusta Kõik”

Nigredo Records 2021

 

Kto zna przynajmniej kilka zespołów metalowych z Estonii, ręka w górę? Lasu rąk jakoś nie widzę i wcale się nie dziwię, gdyż jak także w tej chwili nie mogę odnaleźć w pamięci jakiejś konkretnej nazwy. Skoro takim pytaniem rozpocząłem moje wypociny, to zapewne domyślacie się już, że zespół Kõdu, za którego pierwszy album długogrający teraz się zabieram, pochodzi właśnie z Estonii. Notki prasowe, które otrzymałem, mówią, że płytka ta zawiera Black Metal kultywujący tradycje II fali gatunku i będący zarazem wyrazem hołdu dla kultury, historii, mitologii i unikalnej filozofii tego kraju. W lirykach grupa wykorzystuje natomiast estońskie wiersze z XIX i XX wieku, które podkreślają szczególny związek człowieka z naturą. To tyle, jeżeli chodzi o materiały promocyjne. Po zapoznaniu się z nimi spodziewałem się zatem, że na „Unusta Kõik znajdę typowo leśny Black Metal, co mogłaby także sugerować okładka tego albumu, a tymczasem to całkiem konkretne, dobre, czarcie granie, które momentami naprawdę może się podobać. Rzeczywiście, materiał ten jest głęboko zakorzeniony w skandynawskiej II fali, sporo tu jadowitych, zimnych, surowych, stosunkowo melodyjnych riffów, sekcja rytmiczna nie stroni od siarczystego dojebania do pieca, a rasowy, mroczny scream wieńczy dzieło zniszczenia. Krzywdzącym dla tego albumu byłoby jednak stwierdzenie, że to typowa, czarna napierdalanka, bo choć oczywiście i takie elementy tu występują (i bardzo kurwa dobrze!), to krążek ten zawiera także zdecydowanie mocniej rozbudowane struktury, w których beczki zapuszczają się w bardziej skomplikowane, niemal Jazzowe granie, wspomagający je, grzmiący bas kręci także bardziej zapętlone dźwięki, a powykręcane, chore, wibrujące, dysonansowe, atonalne akordy o rytualnym zabarwieniu przygniatają do gleby. Usłyszymy tu także nieco parapetu, ale użyty jest on raczej oszczędnie, więc jakoś specjalnie nie przeszkadza, wnosząc w tę agresywną jazdę nieco monumentalnej ciemności. „Zapomnieć Wszystko” posiada także klimat charakterystyczny dla hord z bloku wschodniego. Nieco melancholijny, lekko przygnębiający, ale zarazem dumny i przepełniony mocą. Brzmi to wszystko całkiem do szyku, produkcja jest mocna, ciężka i chropowata, ale jest w niej sporo przestrzeni i selektywności, więc słucha się tej płytki bezproblemowo, a zawarte tu wałki potrafią niewąsko przeorać słuchacza. Nie powiem, że to rewelacja, bo zespołowi przewróciłoby się w dupie, ale to album naprawdę bardzo solidny, dosyć ciekawy i dobrze rokujący na przyszłość, a dla fanów czarnej polewki będzie to zapewne krążek więcej, niż bardzo dobry i pozycja do obowiązkowego zakupu. Komu zatem bliskie jest Black Metalowe szaleństwo, ten może już szykować dutki i składać w Nigredo Records zamówienia na tę płytkę, której premiera miała miejsce 21.03.2021r.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz