JORD
„Sol”
Northern Silence Productions 2021
Gdy
zespól, a w zasadzie jednoosobowy projekt nazywa się Jord, co na nasze
przekłada się jako Ziemia, swój debiutancki album tytułuje „Sol”, czyli
„Słońce”, płyta wychodzi w barwach Northern Silence Productions, to z dużą dozą
prawdopodobieństwa jesteśmy w stanie wyobrazić sobie
muzykę, którą tworzy grupa, zanim jeszcze ją usłyszymy i w sporej części
przypadków owe wyobrażenia niewiele miną się z prawdą. Ja obstawiałem, że
krążek ten będzie zawierał klimatyczny Black Metal powiązany z siłami natury i
w zasadzie mój strzał był trafny. Muzyka, którą na tym krążku przedstawił nam
Jörgen Ström, czyli jegomość odpowiedzialny w całości za Jord, to bowiem
atmosferyczne dźwięki zakorzenione bardzo głęboko w tradycyjnym, skandynawskim,
melancholijnym, Czarcim Metalu, nawiązujące do relacji człowieka z Matką
Ziemią, przyozdobione elementami zaczerpniętymi ze stylistyki Blackgaze, Post-Black
Metal i bardziej ulotnymi, eterycznymi, Rockowymi teksturami o delikatnie
progresywnych ciągotkach. Kręgosłup tej twórczości stanowią jednak zimne,
surowe, melancholijne, nasycone melodią riffy o narracyjnym charakterze, równa
sekcja i szorstkie, stosunkowo agresywne wokale, więc wspomniane powyżej
dodatki nie wpływają negatywnie na charakter tej muzyki, a podkreślają jedynie
jej nieco zamglony, tęskny, nierzadko mroczny klimat. Płytka utrzymana jest w
większości w miarowych, umiarkowanych tempach z okazjonalnymi przyspieszeniami,
jednak siarczystej kanonady blastów tu Panie nie uświadczysz. Cały krążek, wraz
z jego atmosferą buduje tu wiosło i doskonale wywiązuje się ze swojego zadania.
Czarujące, wciągające, z lekka hipnotyczne gitarowe melodie oparte na
tradycyjnych riffach, wspomagane w kilku momentach dźwiękami fortepianu, przepełnione
północnym chłodem harmonie, czy falujące partie czystej gitary z marzycielskimi
nutami prowadzącymi, to elementy, które na tym albumie wszystkich klimaciarzy
niewątpliwie chwycą za serducho i narządy w galotach. Niektóre wątki z tej
produkcji przywodzą na myśl twórczość Katatonia, jest w tym także coś z
feelingu Autumnblaze, czy Agalloch, więc całkiem przyjemnie słucha się tego
materiału, można się przy tych wibracjach troszkę zadumać, odpłynąć na łono
natury i przy okazji nieco odprężyć i zrelaksować. Brzmienie, w jakie ubrano
zawartość tego krążka, jest odpowiednio przestrzenne i organiczne, jest tu
jednak także przyzwoita dawka chropowatego chłodu i swoistej mizantropii, więc
absolutnie nie jest to muza biesiadna do setki i kotleta. Dla mnie jednak to
dźwięki trochę zbyt stonowane i amorficzne. Przydałby się tu solidniejszy
kopniak i większe zagęszczenie mroku, gdyż po dwóch, góra trzech odsłuchach ta
płytka zaczyna być w moich uszach nieco zbyt monotonna. Wszyscy miłośnicy
atmosferycznego Black Metalu powinni jednak zainteresować się debiutem Jord,
gdyż jest to dobry, klimatyczny krążek, który najprawdopodobniej będzie
skrojony w sam raz pod Wasze gusta.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz