wtorek, 30 marca 2021

Recenzja JORD „Sol”

 

JORD

„Sol”

Northern Silence Productions 2021

Gdy zespól, a w zasadzie jednoosobowy projekt nazywa się Jord, co na nasze przekłada się jako Ziemia, swój debiutancki album tytułuje „Sol”, czyli „Słońce”, płyta wychodzi w barwach Northern Silence Productions, to z dużą dozą prawdopodobieństwa jesteśmy w stanie wyobrazić sobie muzykę, którą tworzy grupa, zanim jeszcze ją usłyszymy i w sporej części przypadków owe wyobrażenia niewiele miną się z prawdą. Ja obstawiałem, że krążek ten będzie zawierał klimatyczny Black Metal powiązany z siłami natury i w zasadzie mój strzał był trafny. Muzyka, którą na tym krążku przedstawił nam Jörgen Ström, czyli jegomość odpowiedzialny w całości za Jord, to bowiem atmosferyczne dźwięki zakorzenione bardzo głęboko w tradycyjnym, skandynawskim, melancholijnym, Czarcim Metalu, nawiązujące do relacji człowieka z Matką Ziemią, przyozdobione elementami zaczerpniętymi ze stylistyki Blackgaze, Post-Black Metal i bardziej ulotnymi, eterycznymi, Rockowymi teksturami o delikatnie progresywnych ciągotkach. Kręgosłup tej twórczości stanowią jednak zimne, surowe, melancholijne, nasycone melodią riffy o narracyjnym charakterze, równa sekcja i szorstkie, stosunkowo agresywne wokale, więc wspomniane powyżej dodatki nie wpływają negatywnie na charakter tej muzyki, a podkreślają jedynie jej nieco zamglony, tęskny, nierzadko mroczny klimat. Płytka utrzymana jest w większości w miarowych, umiarkowanych tempach z okazjonalnymi przyspieszeniami, jednak siarczystej kanonady blastów tu Panie nie uświadczysz. Cały krążek, wraz z jego atmosferą buduje tu wiosło i doskonale wywiązuje się ze swojego zadania. Czarujące, wciągające, z lekka hipnotyczne gitarowe melodie oparte na tradycyjnych riffach, wspomagane w kilku momentach dźwiękami fortepianu, przepełnione północnym chłodem harmonie, czy falujące partie czystej gitary z marzycielskimi nutami prowadzącymi, to elementy, które na tym albumie wszystkich klimaciarzy niewątpliwie chwycą za serducho i narządy w galotach. Niektóre wątki z tej produkcji przywodzą na myśl twórczość Katatonia, jest w tym także coś z feelingu Autumnblaze, czy Agalloch, więc całkiem przyjemnie słucha się tego materiału, można się przy tych wibracjach troszkę zadumać, odpłynąć na łono natury i przy okazji nieco odprężyć i zrelaksować. Brzmienie, w jakie ubrano zawartość tego krążka, jest odpowiednio przestrzenne i organiczne, jest tu jednak także przyzwoita dawka chropowatego chłodu i swoistej mizantropii, więc absolutnie nie jest to muza biesiadna do setki i kotleta. Dla mnie jednak to dźwięki trochę zbyt stonowane i amorficzne. Przydałby się tu solidniejszy kopniak i większe zagęszczenie mroku, gdyż po dwóch, góra trzech odsłuchach ta płytka zaczyna być w moich uszach nieco zbyt monotonna. Wszyscy miłośnicy atmosferycznego Black Metalu powinni jednak zainteresować się debiutem Jord, gdyż jest to dobry, klimatyczny krążek, który najprawdopodobniej będzie skrojony w sam raz pod Wasze gusta.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz