Malformity
“Monumental Ruin”
Unspeakable Axe Records 2021
I oto kolejny trup wypadł z szafy. I to po 30
latach, bo na tyle lat datuje się pochodzący ze stanu Georgia Malformity. Grupa
po drodze zaliczyła prawie dwudziestoletni niebyt, ale o to za sprawą Unspeakable
Axe Records światło dzienne ma szansę ujrzeć debiutancki pełniak „Monumental
Ruin” zawierający 9 premierowych kawałków, dwa starsze oraz dwa pochodzące z
wydanej w 2018 roku Epki „The Raptorous Unraveling”. Blisko godzina spędzona z
tym materiałem przynosi porcję solidnego, klasycznego do bólu metalu śmierci
zagranego w średnio-szybkim tempie. Ani to słaba zła, ani jakoś szczególnie
dobra. Muzycy szafują wyświechtanymi schematami rozsądnie dozując tempo i
atrakcyjność kompozycji. Wszystko nienagannie płynie od motywu A do motywu bez większej toporności, ale też i bez
specjalnego błysku, który sprawiłby, że „Monumental Ruin” jest czymś więcej niż
tylko „kolejnym powrotem”. Słucha się tego bez skrzywienia, ale też i bez
specjalnej ekscytacji. Ot, kolejny amerykański death metal (podbarwiany bolt
throwerowym riffowaniem) opakowany w przyzwoite, nie popadające w nowoczesność
brzmienie, któremu trochę brakuje oldschoolowego brudu i stosownego ciężaru.
Niespecjalnie jest się do czego doczepić, ale też nie ma za co specjalnie
chwalić. Bo nawet jeśli kompozycje tutaj potrafią być rozbudowane, to
przeważnie są podane w taki sposób, że nie wraca się na to szczególnej uwagi.
Jeśli ktoś ma za dużo pieniędzy lub zbiera wszystko co w gatunku wychodzi ten
śmiało może kupować, ale dla mnie propozycja Malformity to zdecydowanie za
mało, aby do niej wrócić ponownie.
Harlequin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz