Nekromantheon
"The Visions of Trismegistos"
Indie Rec. 2021
Kiedy byłem jeszcze małym gnojem, sąsiad z działki
obok naszej miał psa, którego wszyscy się baliśmy. Nie wiem
jakiej był rasy, pamiętam jedynie, że właściciel wołał na niego Nekromantheon.
Pewnego dnia wybraliśmy się naszą bandą do wspomnianego sąsiada na pachtę.
Kiedy już byliśmy pod krzakiem agrestu, Nekromantheon wyskoczył niespodziewanie
zza altanki i ujadając rzucił się w naszym kierunku. Zalało mnie wówczas "Divinity
of Death" – zaskoczenie, przerażenie, paniczny strach. Przez następną
chwilę, gdy pies był coraz bliżej a ja uciekając co sił czułem na plecach jego
oddech, zacząłem godzić się z faktem, żę będzie bolało a w głowie pulsował mi
"Rise, Vulcan Spectre". Jednak gdy Nekromantheon mnie dopadł
nastąpiło coś, czego się nie spodziewałem. Bydlę stanęło przede mną, patrzyło
prosto w uczy głośno szczekając, lecz nie rzucało się do ataku. Taki właśnie
jest "The Visions of Trismegistos", album na który kazano nam czekać
niemal dekadę. Norwedzy nadal grają thrash metal na najwyższym poziomie, pełen
niebanalnych i agresywnych riffów, wyśmienitych solówek, nie odkrywczy a
jednocześnie brzmiący świeżo i niepowtarzalnie. Jedyny w swoim rodzaju,
pozwalający rozpoznać autorów po jednej nutce. Thrash metal, który każdego
maniaka gatunku przyprawi o przyspieszone tętno i mrowienie w kroczu. I niby
wszystko jest na swoim miejscu, jednak zespół w najważniejszej chwili, którą
jest zasada trzeciej płyty zachowuje się... odrobinę zachowawczo. Nie żebym
zaraz twierdził, że jest to album słaby, czy choćby przeciętny. On nadal trzyma
odpowiedni poziom, z czasem przegryza się i zaczyna wkręcać niczym korkociąg.
Rzecz w tym, że trochę brakuje mi na nim takiego wściekłego pierdolnięcia do
którego zespół zdążył mnie przyzwyczaić, takiego postawienia kropki nad
"i". Nie wiem, może zbytnio się zgrzałem na powrót zespołu, może
oczekiwałem za wiele a może po prostu w niektórych przez dziewięć lat odrobinę,
ale jednak, ostygła krew. Mimo to "The Visions of Trismegistos" to i
tak bardzo dobra płyta, która kasuje przynajmniej dziewięćdziesiąt procent
dzisiejszej thrashowej konkurencji. Zatem jeansowe katany włóż i do obowiązkowego odsłuchu przystąp!
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz