wtorek, 31 sierpnia 2021

Recenzja .50CAL FACIAL FRACTURE „PrimitiveEncephalectomy”

 

.50CAL FACIAL FRACTURE

„PrimitiveEncephalectomy”

Vile Tapes Records 2021

W przypadku „Primitive Encephalectomy” można powiedzieć, że starzy znajomi powracają, aby zmiażdżyć swym pierwszym pełniakiem. Starzy znajomi? Ano tak drogie panie i drodzy panowie, starzy znajomi, bowiem w zeszłym roku recenzowałem ich Ep’kę „Drawn Out for Quartering” na szacownych łamach Apocalyptic Rites, tyle ze wówczas duet ten nosił nazwę 50Calibectomy, którą zmienił na .50Cal Facial Fracture krótko po wydaniu wspominanego przez mnie materiału. Dlaczego postanowili zmienić swój szyld, nie mam bladego pojęcia i prawdę powiedziawszy, chuj mnie to obchodzi. Najważniejsze, że muzycznie nadal kroczą drogą Slam/Brutal Death Metalu, który w pizdu rozrywa wszystko, co stanie mu na drodze i na drzewo spierdolić nie zdąży. Ponownie zatem obcujemy tu z gniotącymi okrutnie, zagęszczonymi, masywnymi bębnami, ciężkim, grubym, mielącym wnętrzności basem, mięsistymi, potwornie tłustymi, rozrywającymi riffami i gardłowymi, wymiotnymi, niskimi, zwierzęcymi, taplającymi się w cuchnącym bagnie rozkładu growlami. Słychać, że chłopaki nie zasypywali gruszek w popiele i pewne postępy w stosunku do poprzedniego materiału poczynili. Mimo wszechobecnej na tym krążku brutalności, perwersji i latających nisko podrobów odnoszę wrażenie, że nowe kompozycje są nieco lepiej przemyślane, a panowie z Juesej bardziej świadomie dążą do celu. Celem tym jest oczywiście rozjebać wszystko tymi dźwiękami w cztery dupy, co nie zmienia faktu, że najnowsza produkcja .50Cal Facial Fracture jest materiałem lepszym od swych poprzedników, a co za tym idzie patroszącym zdecydowanie sprawniej i skuteczniej. Oczywiście duet ten nadal tworzy muzykę przeznaczoną dla ściśle określonej grupy odbiorców i to się zapewne nie zmieni, no i bardzo kurwa dobrze, bo wcale nie chcę, aby w tej dziedzinie następowały jakieś zmiany. Niezmiennie podoba mi się ten chory, niesamowicie brutalny, soczysty, przesiąknięty wszelakimi dewiacjami rozpierdol. Polecam go zatem podobnym do mnie pojebanym,  popaprańcom, którzy uwielbiają pławić się w zupie ciepłych, aromatycznych, świeżo wyprutych wnętrzności, gdyż oni z pewnością docenią przecudnej urody rozpierdol,  zaserwowany na „Primitive Encephalectomy”. Oczywiście nadal będę śledził poczynania tego brutalnego duetu, gdyż ich twórczość cały czas robi mi dobrze. Ot, takie moje hobby, a co tam, duży już jestem i wolno mi.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz