środa, 4 sierpnia 2021

Recenzja DEIVOS „Emanation from Below”

 

DEIVOS

Emanation from Below” (Re-Issue)(2cd)

Selfmadegod Records 2021


Jeżeli ktoś mieni się maniakiem Death Metalu, temu sylwetki naszego Deivos przedstawiać z pewnością nie trzeba, a i ci, którzy za tym gatunkiem specjalnie nie przepadają, także zetknęli się zapewne nie raz z tą morderczą eskadrą i wiedzą doskonale, gdzie tę grupę umiejscowić. Podobnie ma się rzecz z pierwszą, pełną płytą zespołu „Emanation from Below”, która została w czerwcu tego roku wznowiona przez Karola z Selfmadegod Records. Poprzednie wydania cały czas są dostępne, więc mało prawdopodobne jest, aby jakiś fan Metalu Śmierci nie zdążył zaopatrzyć się w ten krążek. Mimo wszystko miło było przypomnieć sobie ten, moim zdaniem, trochę niedoceniony materiał, gdyż muzyka na nim zawarta, to doskonały, miażdżący, technicznie zaawansowany Death Metal, który poniewiera z niesamowitym okrucieństwem. Nie będę zatem przypominał o gniotących niesamowicie bębnach, grubym, nierzadko poruszającym się po krętych ścieżkach basie, precyzyjnych, rozrywających w chuj, masywnych, technicznych riffach, czy bluźnierczych, zaflegmionych przepięknie growlach, gdyż najpewniej wszyscy zainteresowani przeryli już tę płytkę wzdłuż, wszerz, a i zapewne także po przekątnej nie szczędząc czasu, ni środków. Nie będę także przynudzał jak wielowarstwowy i złożony, ale zarazem doskonale zbilansowany, zwarty i potężny to krążek. Uważam zatem, że pierwszy dysk tego wznowienia mamy omówiony w stopniu wystarczającym, pora więc rozprawić się z płytką nr 2. Ta zawiera pierwsze dwa materiały zespołu, a zatem całą zawartość wyprzedanej już Ep’ki „Hostile Blood” z 2003 roku, jak i pełne demo „Praise by Generations” z roku 1999, które wcześniej nigdy nie ukazało się na regularnie tłoczonym cd. Doskonale zatem się stało, że oba te materiały wrzucono i oficjalnie wydano na srebrnym krążku, gdyż wcześniejsze ich wersje są już praktycznie niedostępne, a warto się z nimi zapoznać, choćby po to, aby usłyszeć, jak rozwijała się muzyka Deivos na przestrzeni tych kilku lat. Już zresztą na tamtych, momentami z pewnością mniej dopracowanych warsztatowo, jak i brzmieniowo produkcjach (kłania się pierwszy w karierze grupy materiał demo) słychać niesamowity talent, upór w dążeniu do celu i zalążki późniejszego, genialnego napierdalania, z jakim obcujemy na każdej kolejnej płycie maniaków śmierci z Lublina. Reedycja ta jest oczywiście bardzo starannie wydana, co w przypadku Selfmadegod jest już normą, bo Karol w chuja nie wali i jak się już za coś bierze, to wersja oszczędnościowa nie wchodzi w grę, zatem opasły, 20-stronnicowy booklet zawiera m.in. masę niepublikowanych wcześniej zdjęć zespołu z wczesnych lat ich działalności. Bardzo dobrze, że dzięki SMG wznowienie to przyjęło cielesną formę, choćby ze względu na materiały znajdujące się na drugim dysku, gdyż będą one stanowić piękne uzupełnienie kolekcji fanów zespołu, jak i wszystkich, maniakalnych wyznawców Death Metalu. Nic, tylko kupować, siana nie żałować. Polecam.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz