sobota, 21 sierpnia 2021

Recenzja Katavasia "Invoking the Spirit of Doom"

 

Katavasia

"Invoking the Spirit of Doom"

Iron Bonehead 2021


Dziś będzie wyjątkowo krótko, bo i o sprawach oczywistych nie ma się co rozpisywać. Katavasia – zespół złożony z ludzi udzielających się obecnie i w przeszłości choćby w Varathron czy Funeral Storm, którego szerzej przedstawiać chyba wręcz nie przystoi. Jeden z najlepszych kontynuatorów wspaniałych greckich tradycji spod znaku Thou Art Lord, Necromantia czy (nomen omen) Varathron. Zespół który u każdego maniaka starej Grecji powoduje momentalny wzwód. Po wspaniałym "Magnus Venator" panowie nie pozwalają o sobie zapomnieć i rzucają nam na pożarcie mały dodatek w postaci niespełna dziesięciominutowej Epki. Dwa numery wypełnione chyba najbardziej surowymi jak na Katavasia riffami z lat dziewięćdziesiątych w najlepszym wydaniu, bez ekstrawagancji i niepotrzebnych udziwnień. Ten kawałek woski udowadnia, że black metal z Hellady nadal ma się świetnie i wciąż ma wiele do zaoferowania. Oczywiście Katavasia nie jest prostą kalką wspomnianych powyżej nazw. Zespół absolutnie nie opiera się na metodzie kopiuj / wklej i na przestrzeni lat rozwinął rdzenny narodowy styl, kreując przy okazji swoje niepowtarzalne i poniekąd oryginalne oblicze. Co prawda żadna z kompozycji na "Invoking the Spirit of Doom" nie zaskakuje niczym dotychczas nieodkrytym, lecz jednocześnie obie kopią w dupę tak, że się odbija zeszłotygodniowy obiad. I to w zasadzie tyle, bo nie sądzę, by ktoś miał jeszcze jakieś pytania. Grecki black metal w najlepszym wydaniu.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz