poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Recenzja SADISTIC DRIVE „Anthropophagy”

 

SADISTIC DRIVE

Anthropophagy”

Blood Harvest Records 2021


Na swej pierwszej płycie długogrającej fiński Sadistic Drive pokazuje nam, w jaki sposób połączyć walący zgnilizną Metal Śmierci made in Suomi, sięgający korzeniami przełomu lat 80-tych i 90-tych, surowy, wściekły, korzenny Hc/Punk i rasowy, zalatujący wszelkiego rodzaju patologią Grindcore o klasycznym szlifie, aby otrzymać soczysty, esencjonalny, old school’owy wykurw, który niszczy obiekty. Fundamentem „Anthropophagy” są siarczyste, bezlitośnie napierdalające bębny wspierane przez gruby, ziarnisty, rwący skórę pasami, dudniący bas, obrzydliwe, patroszące barbarzyńsko, wywlekające flaki przez gardło wiosła i zachrypnięte growle prezentowane w kilku odcieniach zezwierzęcenia. Do tych podstawowych składników dodano kilka jadowitych, klasycznie piłujących partii solowych i odpowiednią porcję chorych, makabrycznych sampli rodem z krwawych, klasycznych, mięsnych horrorów, co zdecydowanie dodało pikanterii tej klasycznie podanej, cuchnącej zgniliźnie. Przy całej swej brutalności i dewiacyjnym charakterze płytka ta jest zadziorna, stosunkowo chwytliwa, nieskomplikowana w obejściu, ujmująco zaśmiecona i słucha się jej z bananem na ryju (przynajmniej ja tak mam). Odnoszę zresztą wrażenie, że i panowie z zespołu przy tworzeniu „Anthropophagy” znakomicie się bawili. Momentami obcując z twórczością Sadistic Drive aż chciałoby się zajebać jednego, czy drugiego, uciążliwego sąsiada, dogodzić sobie z nim, a następnie, po odpowiednich zabiegach poprawiających smak, skonsumować jego mięso. Uwielbiam taki klasycznie zepsuty, surowy Death/Grind ze zwięzłymi, chwytliwymi, wściekłymi riffami, druzgocącą sekcją, wokalami, z których spływają śluz i krwawiące torbiele oraz gniotącymi okrutnie pasażami ropnej mgły. Ten album nie przełamuje oczywiście żadnych granic, nie odkrywa nowych terytoriów, ale ma kopa, jak chuj i gwarantuje dobrą zabawę! Chętnie zobaczyłbym Finów na żywo, ta płyta w wersji live sieje z pewnością totalny rozpierdol. Cóż, może kiedyś będzie mi to dane. Zacna porcyjka rasowego, tradycyjnego, zalatującego zgnilizną wypierdu.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz