niedziela, 1 sierpnia 2021

Recenzja AMON ACID „Paradigm Shift”

 

AMON ACID

Paradigm Shift”

Helter Skelter Productions 2021


Amon Acid to duet pochodzący z Leeds w Wielkiej Brytanii, który powstał w 2018 roku z zamiarem tworzenia ciężkiej, psychodelicznej muzy. Wszystko zaczęło się od luźnego, niezobowiązującego brzdąkania dwojga ludzi w domowym zaciszu. Efekty tego jammowania doprowadziły w finalnym rozrachunku do powstania debiutanckiego albumu grupy, który w tym roku został wydany przez Helter Skelter Productions. Muzykę, jaka znalazła się na „Paradigm Shift” najłatwiej określić mianem Psychodelicznego Doom Metalu, jednak w rzeczywistości z tego naczynia wylewa się cała masa szaleństwa, a w tych dźwiękach kryje się o wiele, wiele więcej, gdyż Amon Acid kroczy własną ścieżką. Prócz tradycyjnego Doom Metalu usłyszymy tu zatem wyraźne nawiązania do kwaśnej, rockowej psychodelii z lat 60-tych o progresywnym posmaku, twarde, zapiaszczone zagrywki charakterystyczne dla rasowego Stoner’a, przesycone wzorzystymi, eterycznymi, wschodnimi akcentami, meandrujące tekstury dźwiękowe, kosmiczne, wirujące, klawiszowe pejzaże rodem ze Space Rocka, czy też nieco delikatniejsze w obejściu, choć nie mniej kręte ścieżki o przestrzennych strukturach znanych z szeroko pojętego Indie. Nie myślcie jednak, że „Zmiana Paradygmatu” to jakieś nędzne pitolenie. Ten album jest potwornie ciężki, zawiera mnóstwo masywnych, miażdżących, powolnych, momentami burczących nisko, ponurych, hipnotycznych riffów, grube, smoliste, tłuste linie basu toczą się niczym ogromny walec, gniotąc okrutnie, beczki potrafią przypierdolić z siłą młota do wbijania mostowych pali, by po chwili niespodziewanie zmienić tempo, a linie wokalne dodają tej produkcji niezbędną warstwę czystego, lepkiego mroku. Dosadne, ponure wiosło doskonale współpracuje tu z organicznymi, psychoaktywnymi syntezatorami tworząc nierzadko narkotyczne wręcz, dronowo-noise’owe, monumentalne ciągi melodyczne z przepastnym pogłosem, które potrafią naprawdę zdrowo przeorać szare komórki i zasiać w nich ziarno nienazwanych, widmowych lęków. Amon Acid z łatwością manipuluje umysłem słuchacza, kołysząc go delikatnie, by po chwili, niespodziewanie chwycić go w miażdżący uścisk gigantycznym zestawem riffów i w chuj ciężką sekcją i wycisnąć zeń, niczym z dojrzałej cytryny do cna wszystkie soki zaraz po tym, jak zdmuchnął w nim piekło. Fani Electric Wizard, Spiritualized, Acid Mothers Temple, czy Reverend Bizarre pod wpływem „Paradigm Shift” z pewnością pobrudzą sobie galoty. Angielski duet stworzył płytę, która dosyć mocno mną poruszyła, choć nie jestem jakimś specjalnym fanem takich popłyniętych, psychodelicznych kolaży dźwiękowych opartych na klasycznej podstawie. Zawarta tu muzyka śmiało mogłaby stanowić ścieżkę dźwiękową do ekranizacji niektórych powieści Lovecrafta. Podoba mi się ten ciężki, popaprany krążek i uważam, że warto się z nim zapoznać. Powstaje już podobno następca „Paradigm…” i ma być ponoć jeszcze bardziej masywny i wgniatający w glebę. Nie wiem, jak Wy, ale ja z pewnością to sprawdzę.


Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz