Asphodelus
„Sculpting
From Time”
Hammerheart Records 2023
Ci
Finowie założyli tą kapelę niedawno, bo zaledwie siedem lat temu. Jak sam
Szatan przykazał zaczęli od wydania demówki, następnie epki, kolejnej demówki i
w końcu w 2019 roku ukazał się ich debiut „Stygian Dreams”. Już niebawem,
ponieważ 25 sierpnia ukaże się ich drugi album „Sculpting From Time”. Podobnie
jak jego poprzednik będzie stanowił nostalgiczną podróż w lata dziewięćdziesiąte,
kiedy to między innymi, za sprawą piątki pewnych chłopaków z Halifax wybuchła
epidemia gotyckiego death metalu. Jak sprawy się potoczyły po tym, gdy właśnie
ci goście wydali swoją pierwszą płytę oraz jak kształtował się rozwój tego
gatunku w poszczególnych krajach i w przypadku ówczesnych przedstawicieli tejże
muzyki każdy wie. Po co ta pogawędka? Bo najnowsza produkcja Asphodelus scala w
sobie wiele wpływów tego typu grania, które wtedy miały miejsce na scenie. W
ośmiu najnowszych utworach znaleźć można wiele podobieństw do wielu tuzów
„gotyckiej śmierci”. W swoich riffach Ashodelus zaklął ciężkość pierwszych
produkcji Paradise Lost, markotną melodyjność My Dying Bride, boleść Anathemy
jak i również melancholijną przebojowość znaną z późniejszych wynurzeń
Katatonii. Wszystko to sprawnie połączone zaowocowało dość zróżnicowanymi
kompozycjami, których słucha się bardzo przyjemnie. Dzięki zmieniającym się
bezustannie formom stylistycznym nie można się nudzić, a płynne ich
przechodzenie z jednej w drugą ukazuje jak duży progres poczynili chłopcy z
Helsinek. Oprócz rozmaitych sposobów na kostkowanie otrzymujemy także sporo
ujmujących solówek, uspokajająco działających akustycznych przerywników i
harmonijnych akordów gitary prowadzącej, które powracają cyklicznie, będąc tym
samym motywem przewodnim każdego kawałka. Do tego dołożono cierpiętniczo
brzmiące growle, zmieniające się niekiedy w czyste wokale, które wzmagają
smutny, wręcz depresyjny charakter muzyki Asphodelus. Jeśli komuś podoba się
death metal w emocjonalnym ujęciu, to z pewnością zakoleguje się z „Sculpting
From Time” na dłużej. Jak dla mnie nowa propozycja tego fińskiego kwartetu jest
solidnym kawałkiem gotyckiego deta w starym stylu.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz