wtorek, 1 sierpnia 2023

Recenzja Warmoon Lord “Burning Banners of the Funereal War”

 

Warmoon Lord

“Burning Banners of the Funereal War”

Werewolf Rec. 2023 (re-issue)

Cofniemy się dziś do roku dziewiętnastego, kiedy to do życia powołany został jednoosobowy projekt Lord’a Vrăjitor’a, znanego choćby z Old Sorcery, pod widoczną powyżej nazwą. Twór ten jeszcze w tym samym roku przedstawił się światu za pomocą debiutanckiego krążka, zresztą przy udziale naszej rodzimej Wolfspell Records. Tenże materiał, obok nieco późniejszego splitu z Vultyrium, wznowiła przed chwilą fińska Werewolf Records. Nie wiem jaki był nakład pierwszego tłoczenia, w różnorodnych, mówiąc nawiasem, formatach, lecz słuchając tego albumu wcale się nie dziwię, że wszystko zeszło i potrzebny był dodruk. „Burning Banners of the Funereal War” to muzyka silnie nawiązująca do drugiej fali black metalu z połowy lat dziewięćdziesiątych. Ba! Na dobrą sprawę, oczywiście gdyby tylko zarejestrowana została w odpowiednim czasie, mogłaby być dziś wymieniana w najbardziej doborowym towarzystwie z tamtego okresu. Ta płyta to w zasadzie encyklopedia składowych prawdziwego black metalu, takiego, jakim ten gatunek był w pierwszych latach egzystencji. Przede wszystkim, jak tylko krążek ten się rozkręca, a następuje to po krótkim, nieco stonowanym, instrumentalnym wprowadzeniu, dostajemy w twarz wściekłym, lodowym blizzardem. Czuć w tych dźwiękach nienawiść i zło. Czuć ducha, który szeptał we śnie swoje wersety muzykom takich klasyków, jak choćby Emperor, Immortal czy Satanic Warmaster. Każda sekunda tego albumu to trujący jad. I bynajmniej nie ujmują jego sile delikatne klawiszowe tła, gdyż te stosowane są tak umiejętnie, że jedynie uwypuklają płynący z „Burning Banners of the Funereal War” chłód. Spadające na nas, nie pozbawione odpowiedniej dawki melodii, riffy tremolo są niczym kolejne ciosy cierniowym biczem w plecy, raniące głęboko i rozszarpujące skórę. Podziw budzić może umiejętność muzyka, który tak udanie wskrzesza ducha tamtych czasów, stosując przy tym znane wszem i wobec środki. On nie wymyśla koła na nowo. Jedynie składa poszczególne elementy po swojemu. Jeśli macie ochotę na true black metal z najwyższej półki, to sięgajcie po debiut Warmoon Lord bez zadawania zbędnych pytań. Mną te nagrania solidnie pozamiatały.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz