Warmoon Lord
“Burning Banners of the Funereal War”
Werewolf Rec. 2023 (re-issue)
Cofniemy
się dziś do roku dziewiętnastego, kiedy to do życia powołany został
jednoosobowy projekt Lord’a Vrăjitor’a, znanego choćby z Old Sorcery, pod
widoczną powyżej nazwą. Twór ten jeszcze w tym samym roku przedstawił się
światu za pomocą debiutanckiego krążka, zresztą przy udziale naszej rodzimej
Wolfspell Records. Tenże materiał, obok nieco późniejszego splitu z Vultyrium,
wznowiła przed chwilą fińska Werewolf Records. Nie wiem jaki był nakład
pierwszego tłoczenia, w różnorodnych, mówiąc nawiasem, formatach, lecz
słuchając tego albumu wcale się nie dziwię, że wszystko zeszło i potrzebny był
dodruk. „Burning Banners of the Funereal War” to muzyka silnie nawiązująca do
drugiej fali black metalu z połowy lat dziewięćdziesiątych. Ba! Na dobrą
sprawę, oczywiście gdyby tylko zarejestrowana została w odpowiednim czasie,
mogłaby być dziś wymieniana w najbardziej doborowym towarzystwie z tamtego
okresu. Ta płyta to w zasadzie encyklopedia składowych prawdziwego black
metalu, takiego, jakim ten gatunek był w pierwszych latach egzystencji. Przede
wszystkim, jak tylko krążek ten się rozkręca, a następuje to po krótkim, nieco
stonowanym, instrumentalnym wprowadzeniu, dostajemy w twarz wściekłym, lodowym
blizzardem. Czuć w tych dźwiękach nienawiść i zło. Czuć ducha, który szeptał we
śnie swoje wersety muzykom takich klasyków, jak choćby Emperor, Immortal czy
Satanic Warmaster. Każda sekunda tego albumu to trujący jad. I bynajmniej nie
ujmują jego sile delikatne klawiszowe tła, gdyż te stosowane są tak umiejętnie,
że jedynie uwypuklają płynący z „Burning Banners of the Funereal War” chłód.
Spadające na nas, nie pozbawione odpowiedniej dawki melodii, riffy tremolo są
niczym kolejne ciosy cierniowym biczem w plecy, raniące głęboko i rozszarpujące
skórę. Podziw budzić może umiejętność muzyka, który tak udanie wskrzesza ducha
tamtych czasów, stosując przy tym znane wszem i wobec środki. On nie wymyśla
koła na nowo. Jedynie składa poszczególne elementy po swojemu. Jeśli macie
ochotę na true black metal z najwyższej półki, to sięgajcie po debiut Warmoon
Lord bez zadawania zbędnych pytań. Mną te nagrania solidnie pozamiatały.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz