Of
Darkness
„Missa
Tridentina”
Personal Records 2023
Of
Darkness jest hiszpańską kapelą, w skład której wchodzą panowie na co dzień
udzielający się w Teitanblood, Balmog i Graveyard. Ich projekt odpowiedzialny
za „Missa Tridentina”, to twór typu „on / off”, bo pojawia się i znika. Gdy ci
mieszkańcy Barcelony mają ochotę coś nagrać to wchodzą do studia i już. Tak
sprawy się mają od samego początku istnienia tej grupy, który datuje się na
2004 rok. Dziś w dorobku mają zaledwie dwa albumy, tyleż samo demówek, jeden
split i kompilację. Muzyka jaką tworzą w Of Darkness to zawiesisty i mocno
przesycony mistycyzmem funeral doom, do którego podchodzą w specyficzny sposób.
Dowodem na tą oryginalność jest z pewnością wydany osiem lat temu „Tribute To
Krzysztof Penderecki-Passio Et Mors Domini Nostri Jesu Christi Secundum Lucam”,
gdzie umieścili oni dwa utwory, będące interpretacją twórczości polskiego
kompozytora. Najnowsze dzieło Hiszpanów zawiera siedem kawałków w podobnym,
lecz troszkę mniej skomplikowanym tonie. Nie znaczy to jednak, że jest łatwo i
przyjemnie. Jak przystało na ten gatunek dźwięki płyną tutaj w ślimaczym
tempie, ciągnąc się niczym gile z nosa. Gitary snują posępne riffy, które
przechodzą niekiedy w ultrawolne dysonanse, a momentami wręcz w drony.
Towarzyszy temu opasła sekcja rytmiczna oraz wokale, które sprawiają wrażenie,
że dobywają się z jakiejś niedostępnej poznawczo otchłani. Przybierają one
czasami formę upiornych zawodzeń czy też mrocznych deklamacji, co potęguje w
słuchaczu uczucie niepokoju czy wyobcowania. Zainteresowania Katalończyków, co
potwierdzili już wcześniej, wykraczają poza metalowe ramy. Do swoich kompozycji
wplatają również sporo dark ambientu, muzyki klasycznej, industrialu jak i po
prostu różnej maści sampli. W wyniku tego całość nabiera awangardowego wymiaru,
ale pokusiłbym się tutaj o użycie określenia, oczywiście w stosunku do „Missa
Tridentina”, że jest to pewnego rodzaju satanistyczny performance, ponieważ w
niektórych fragmentach przypomina bardziej dokonania Diamandy Galas niż gatunek
zwyczajowo przyjęty jako funeral doom. Z uwagi na użycie przez Of Darkness
bogatej orkiestracji jak również wszystkich tu obecnych, złowieszczych form
stylistycznych jestem pewien, że tak jest w istocie. Druga długogrająca
produkcja tego bandu jak nic wymyka się z ram znanego na co dzień pogrzebowego
rzępolenia i może stanowić nie lada wyzwanie dla niejednego odbiorcy tejże
muzyki. Na uwagę zasługuje również fakt, iż Barcelończycy nagrali ten album w
trzy dni, nie ćwicząc zbytnio, zdając się w dużej mierze na improwizację.
Zadziwiający jest więc efekt, gdyż aranżacje tutaj występujące są niebywale
spójne. Podobnie jest z konceptem, bo poszczególne numery płynnie łączą się ze
sobą, sklejając się tym samym w jedną całość. Zadziwiająca produkcja,
wywołująca wiele emocji. Zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych.
Diaboliczna sakralność, nihilizm, mizantropia i oczyszczenie z fałszywych
wartości tego świata. Wypada mi tylko polecić.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz