VEILCASTE
„Precipice”
Wise Blood Records 2023
W
przypadku trzeciego, pełnego krążka amerykańskiego kwintetu Veilcaste sprawa
jest prosta, jak konstrukcja cepa. Panowie rzeźbią bowiem ciężki, zawiesisty
Doom/Sludge Metal, który fani gatunku łykną bez zapijania i poproszą o więcej.
Gniecie ta płytka naprawdę solidnie, jest spójna i zwarta, choć muzyka na niej
zawarta w żaden sposób nie wychyla się poza gatunkowe standardy. Masywne beczki
cisną równo i soczyście, eksplorując często przestrzenie pomiędzy gitarami, ziarnisty
bas potrafi niezgorzej ucisnąć na żołądek, wyrychtowane klasycznie, tłuste,
dymne riffy okraszone lepkimi melodiami płyną swobodnie, a przy tym potrafią
wymiętosić rzetelnie, a gardłowe, mocne wokalizy, jak i użyty z wyczuciem
klawisz nadają tej płytce surowy, żywiczny posmak. Żaden instrument nie porusza
się na tym albumie szybciej, niż stary, upierdolony błotem buldożer, więc
materiał ten dla jednych będzie hipnotyzujący i wciągający, dla innych
natomiast nieco monotonny. Tak, czy srak, dynamiki i temperamentu odmówić mu
nie można. Usłyszymy tu także troszkę skręcających w stronę progresywnych
brzmień, fikuśnych falbanek, subtelnie
mieniących się faktur, pełzających pasaży i odważniejszych dekoracji, nie mniej
podstawa tej muzy, to smaczny, duszny Doom/Sludge posiadający grząski, wilgotny
groove. Nie jest to absolutnie płytka, która przedefiniowałaby ten gatunek.
„Przepaść” to po prostu fachowy, dobry, można powiedzieć, że rzemieślniczy
album, które przede wszystkim ma zapewniać dobrą zabawę i z tego zadania
wywiązuje się wyśmienicie. Można przy nim pomachać ogonkiem, jak i tupnąć wąsem,
a i pośpiewać można, zwłaszcza gdy jesteśmy lekko zrobieni wysoko mineralizowaną
wodą 40-procentową (choć i bez tego nie ma przeszkód, aby se to nucić pod
prysznicem, bądź przy goleniu). Jednym słowem, rewelacja to żadna, ale zabawić
się przy tej produkcji można. Kto zatem chce, niech se sprawdzi, a kto nie
chce, niech nie traci czasu. Prosta sprawa, nieprawdaż?
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz