czwartek, 24 sierpnia 2023

Recenzja My Lament „The Season Came Undone”

 

My Lament

„The Season Came Undone”

Ardua Music 2023

My Lament jest kapelą, która nie od wczoraj funkcjonuje na scenie, bo powstała w 2002 roku, lecz od tamtego czasu nie nagrali zbyt wiele. Mają na koncie tylko jedno demo, epkę i dwa single no i w 2009 wydali full’a pt. „Broken Leaf”. Jak napisano w notce informacyjnej od wytwórni, zespół ten na swojej nowej produkcji zamienił charakter swoich piosenek na bardziej przystępny, przez co stara się podbić serca szerszej publiczność. Tak jest w istocie. W porównaniu do debiutu sprzed czternastu lat obecna produkcja nacechowana została większą melodyjnością i mniejszą wagą kompozycji. Co prawda ich death/doom o wyraźnie gotyckim zabarwieniu stał się delikatniejszy, ale nie zatracił właściwej sobie ciężkości. Cały proces twórczy Belgowie oparli na starych wzorcach, kiedy to gatunek ten był częściej widziany na salonach niż dziś. Mamy przysadzistą sekcję rytmiczną, growle mieszające się z czystymi wokalami oraz odpowiednio nastrojone gitary, które już nie kreślą zwłaszcza przytłaczających i miarowych riffów, budzących się niekiedy do szybszych zrywów. Teraz dostajemy również chwytliwe i łatwo zapadające w ucho akordy, takież solówki, a także romantyczne przerywniki na czystych strunach. Obydwa wokale wtórują reszcie, które w tej śpiewnej formie, kojarzą się z kapelą Clannad i jej podkładem pod pamiętny serial „Robin Z Sherwood”, a chwilami wpadają w Peter’a Steele’a. Nie razi to jednak zbyt mocno, a nawet doskonale pasuje tym smutnym i wręcz chmurnym w swym wyrazie utworom. Najnowsza płyta My Lament „The Season Came Undone” jawi mi się jako ugrzeczniona wersja tego typu muzykowania. Jakby stała na krawędzi między podziemiem, a głównym nurtem. Między starą Katatonią, a nową. Fenomen tego wydawnictwa polega jednak na tym, że obydwie strony mogą tutaj znaleźć coś dla siebie. Ciekawe co będzie dalej?

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz