czwartek, 17 sierpnia 2023

Recenzja LAST LIGHTNING „The Unholy Ritual”

 

LAST LIGHTNING

„The Unholy Ritual”

Norwegian Dark Arts 2022

 

Materiał, o którym mam zamiar teraz skreślić kilka słów, czyli drugi pełny album norweskiego (choć w składzie hordy znajduje się jegomość o swojsko brzmiącym nazwisku Sliwa, a jeden z wałków na tym krążku nosi tytuł „Gwoździe”) Last Lightning zatytułowany „The Unholy Ritual” ukazał się już bez mała rok temu. Jako że jednak niebawem, bo w dniach 24-26.08.2023 band ten nawiedzi polskie ziemie i zagra kolejno w Krakowie, Warszawie i Bydgoszczy pomyślałem sobie, że warto przybliżyć Wam szerzej ten materiał, tym bardziej że to naprawdę dobre, Black Metalowe rzeźbienie. Królują tu więc siarczyste beczki, śmigający zawodowo, jadowity bas, zimne, mizantropijne riffy i bluźnierczy, złowieszczy scream. Mimo że krążek ten składa się w zasadzie z dobrze już znanych (i lubianych) elementów, to jednak horda ta używa ich mocno charakternie i charakterystycznie, wypalając przy tym na nich swe własne, indywidualne piętno. Dzięki temu ich „dwójeczka” brzmi dosyć świeżo, a nad całością unoszą się mroczne wibracje i tajemniczy, melancholijny feeling. Głównym winowajcą takiego stanu rzeczy są tutaj doskonałe partie wioseł. Nie umniejszając pozostałym instrumentom, które ze swych obowiązków wywiązują się w sposób wręcz celujący, to właśnie gitary wyszywają tu gęstym ściegiem wysublimowane, kunsztowne nierzadko faktury dźwięków, misterne, finezyjne solówki, jak i wyrafinowane harmonie. Wioślarze odważnie zapuszczają się w rejony progresywne, jak i na terytoria klasycznego Heavy Metalu i pełnymi garściami czerpią z nich inspiracje. Przy całej, bogatej, a chwilami wręcz koronkowej, wioślarskiej ornamentyce, nie brakuje tu rasowej, piekielnej diabelszczyzny zakorzenionej głęboko w II fali gatunku (wszak to w końcu Black Metal). Album ten zachowuje więc doskonały balans pomiędzy dorodnym, czarcim pierdnięciem, a atmosferycznymi, bardziej złożonymi strukturami. Niemało tu również melodyjnych akcentów, których muzycy hordy nie boją się stosować. Nie są to jednak słodziutkie pitolenia, jest w nich masa agresji, zaciekłości i cierpkiego posmaku. Dobra, naprawdę dobra muza. Już niedługo każdy, kto pojawi się na jednym z trzech koncertów (dla przypomnienia: Kraków - 24.08, Warszawa - 25.08, Bydgoszcz – 26.08) będzie miał okazję zweryfikować jej walory na żywo, do czego szczerze zachęcam.

 

Hatzamoth 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz