Baxaxaxa
„De
Vermis Mysteriis”
The Sinister Flame 2023
Czekałem,
czekałem, no i się doczekałem. Pierwszego września powróci Baxaxaxa ze swoim
drugim pełniakiem. Zawierać on będzie czterdzieści jeden minut muzyki zaklętej
w siedmiu numerach, które niosą ze sobą nieprzeniknioną czerń. „De Vermis
Mysteriis” wita słuchaczy masywnymi organami, które są niczym wrota do piekieł.
Gdy już się otworzą, nie ma odwrotu. Zostajemy natychmiast wciągnięci przez
znajome brzmienie, bo ta niemiecka kapela jest niezmienna od początku
istnienia. Niedbałe brzmienie gitar, wyraźnie słyszalny i ciężki bas oraz
podążająca za nimi lekko kartonowa perkusja, to znak rozpoznawczy Bawarczyków.
Nie należy oczywiście zapomnieć o charakterystycznych wokalach, podsycających
zło zaczarowane w występujących tu riffach, które snując upiorne melodie płyną
w zmiennych tempach, nie przesadzając jednak z prędkością, co pozwala muzykom
utrzymać przez całą długość tego wydawnictwa nienagannie rytualny wydźwięk
materiału. Używając w odpowiednich momentach klawiszy dodatkowo go podsycają,
tak aby czarny płomień nie zgasł i ogrzewał swym ciepłem, a dym jego jak kadzidło,
omamiał i hipnotyzował, nakazując tym samym paść na kolana i czcić imię Jego.
Niebywała to uczta dla fana tradycyjnego black metalu, będącego potomkiem
pierwszej fali. Te klasyczne akordy jak i również produkcja całości, totalnie
nie mają nic wspólnego ze współczesnym światem. To hołd oddany mrocznej sztuce.
Wyraz czci i poważania zagrany na starą już dzisiaj modłę, za pomocą
nieskomplikowanych nut, które sprawnie ze sobą połączone, zaowocowały stęchłym
i na wskroś satanicznym albumem. Konfrontując twórczość Baxaxaxa z innymi
teraźniejszymi zespołami spod znaku black metalu, którym nota bene, często
przecież ta rzecz się też udaje, można dojść tylko do jednego wniosku, iż w
prostocie siła. Najnowsza płyta Niemców to black metal w najczystszej jego
formie. Piwniczna surowość, obrzędowy klimat oraz czyste i prastare zło sączące
się z „De Vermis Mysteriis”, zadowoli każdego maniaka oldschoolowego czarciego
muzykowania. Razem z ostatnim Hell’s Coronation może to być album roku.
Najwyższa rekomendacja z mojej strony. Chylę czoła.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz