piątek, 4 sierpnia 2023

Recenzja Sadistic Vision „Destroyer Of All Dreams”

 

Sadistic Vision

„Destroyer Of All Dreams”

Boris Records 2023

Być może są tacy, którzy ich pamiętają, gdyż pojawili się dawno, bo w 1989 roku, działając początkowo w Nowym Orleanie by następnie przenieść się do Hanoweru w Pensylwanii. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych zarejestrowali dwa dema po czym się rozpadli. Minęło sporo czasu i w 2016 wrócili z epką, a w 2020 wydali w końcu debiutancki album. Teraz znowu wychylają swój łeb w postaci „Destroyer Of All Dreams”. Mowa oczywiście o amerykańskim tercecie Sadistic Vision, który tworząc swoją muzykę czerpie ze spuścizny lat osiemdziesiątych oraz pierwszej połowy ostatniej dekady dwudziestego wieku. Zawartość najnowszego wydawnictwa tego bandu zatem nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, gdyż to kolejna odsłona tradycyjnego death metalu w ich wykonaniu. Sami odżegnują się od słowa „oldschoolowy” ponieważ twierdzą, że zbyt dużo kapel w ten sposób się określa i stało się to modne więc „tradycyjny” to najwłaściwsza nazwa dla stylu jaki reprezentują. Co w tym musi być, ponieważ w ich riffowaniu można znaleźć dość dużo naleciałości z thrash metalu jak i trochę hardcorowej skoczności. Niekiedy słyszalne są również grindowe wpływy, zwłaszcza w szybszych i mielących partiach jak chociażby te, użyte w ostatnim numerze tej epki „J.C.”. Dużo thrashu wyłazi także z niektórych solówek, które na odległość pachną Slayer’em czy Megadeth choć te bardziej powykręcane przypominać mogą nieco Morbid Angel. Nic dziwnego, że zalatuje tu tym popularnym w latach osiemdziesiątych gatunkiem. Przecież to właśnie z niego wyrósł death metal i na tym w głównej mierze Sadistic Vision oparł kostkowanie. Odpowiednio dociążając brzmienie poszczególnych sekcji, używając charakterystycznego growlu jak i charakterystycznych, dla korzennych jankeskich przedstawicieli metalu śmierci, basowych solówek, tworzą muzykę, która co prawda śmierdzi trochę myszką, ale dobrze się jej słucha. Nic mocnego, ale szczególne wspomnienia przywołuję. Myślę, że przede wszystkim starsi metalowcy coś dla siebie tutaj znajdą, lecz mogę się mylić.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz