środa, 30 sierpnia 2023

Recenzja CARMA „Ossadas”

 

CARMA

„Ossadas”

Monumental Rex 2023

„Ossadas”, czyli drugi, pełny album Portugalskiego ansamblu Carma to książkowy wręcz przykład współczesnego oblicza Funeral Doom Metalu. Dlaczego współczesnego? Dlatego,  że nie da się nie zauważyć, iż gatunek ten ewoluował na przestrzeni lat, a ponure, depresyjne wibracje powiązane ze śmiercią i grobem ustąpiły stopniowo miejsca ciężkim, bardziej epickim strukturom i emocjonalnym, niemal kinowym przestrzeniom zawierającym przygniatające, ołowiane pejzaże dźwiękowe przeplatane nierzadko różnego rodzaju uciskającymi na beret ozdobnikami. Nie znaczy to jednak, że owa współczesna natura muzyki, jaką tu usłyszymy, pozbawiła ten album charakteru, czy też odpowiednio dużej gramatury. Napotkamy tu bowiem oparte na tradycyjnych podwalinach gatunku wgniatające w podłoże, tłuste bębny wspierane niezmiennie przez grube linie smolistego basu. Wiosła także mają klasyczne umocowanie, a sporo riffów ma ciężar i smolistą fakturę znaną z klasyków gatunku. Wszystkie niuanse sekcji rytmicznej, zapętlenia harmoniczne, treściwe, bogate w szczegóły warstwy melodyczne, czy też dźwięki dzwonów kościelnych, przestrzennych, akustycznych, gitarowych pejzaży i instrumentów dętych, blaszanych, to już zdecydowanie symbol „naszych” czasów. Podobnie zresztą jak elementy zaczerpnięte z diabelskich zakamarków Black Metalu, czy też nawiedzone, chóralne śpiewy nadające całości teologicznego posmaku. Strona wokalna wyśmienicie wpisuję się w ten skupiony, hebanowy  monolit, choć często bardziej przybiera formę niskiego, zniekształconego nucenia, niż typowych, gardłowych growli (choć oczywiście i takie są na tej płycie obecne i to w dość znacznych ilościach). Ta płytka jest jednak doskonale wyważona i zbilansowana, co dla jednych będzie zaletą, a dla innych wadą tego krążka. Miażdżące, kanoniczne wręcz elementy tego albumu na czele z potężnymi, gęstymi riffami i intensywną, w chuj gniotącą sekcją równoważone są sporą dozą melodyjności, jak i Black Metalowym żądłem, czy gustownymi, spokojniejszymi pozornie, wioślarskimi ornamentami. Abstrahując jednak od wszystkich tych szczegółów, w tej muzyce jest na tyle dużo skondensowanego mroku i cmentarnych wibracji, że „Ossadas” sponiewierać potrafi konkretnie i bez ostrzeżenia. Gdybym miał szukać porównań, to powiedziałbym o tej płycie, że jest to wypadkowa pierwszych, majestatycznych produkcji Esoteric, Skepticism, Saturnus, czy Mournful Congregation z rytualnym sznytem ostatniego  The Ruins of Beverast, Nortt, bądź Ethereal Shroud. I to chyba tyle. Myślę, że wystarczająco nakreśliłem Wam, o co biega w temacie dwójeczki Carma. Mnie ta produkcja weszła na tyle, że bardzo poważnie rozważam zakup cedeka z tym materiałem. Kto wie, może nawet wysupłam odpowiednią ilość grosza, aby zakupić special edition, gdzie digipack zapakowany jest w aksamitną obwolutę z wyhaftowanym logiem zespołu? Się zobaczy. Zapoznać się z tą płytką w każdym razie na pewno warto.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz