Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi
„Droga
Do Domu”
Devoted
Art. Propaganda 2024
Wędrowcy~Tułacze~Zbiegi od pierwszego kroku który
poczynili byli zespołem zero – jedynkowym i kontrowersyjnym, wywołującym
dyskusję na tematy nie tylko czysto muzyczne. Głównie dlatego, że muzycy za ów
projekt odpowiedzialni, a mówimy tu o takich personach jak Sars i Stawrogin (no
litości, ich akurat przedstawiać nie będę), postanowili pójść pod prąd i
przedstawić światu swoje wizje muzyczne bez najmniejszych ograniczeń czy
oglądania się na panujące współcześnie trendy. Udało im się dzięki temu
stworzyć muzykę rozpoznawalną,
niepodrabialna i nie imającą się jakimkolwiek kategoryzacjom. Nie bez wpływu na
to jest fakt, iż każda ich płyta była inna, każda zaskakiwała i łamała
schematy. Znajdowaliśmy na nich cały przekrój gatunków, od black metalu,
poprzez klasyczny rock, elektro, techno
pop, muzykę filmową lat osiemdziesiątych, elementy jazzu czy w chuj innych. „Powrót
Do Domu” to krok ostatni w podróży Wędrowców~Tułaczy~Zbiegów. Krok doskonale ją
podsumowujący, będący bowiem przekrojem wszystkiego, co zespół dotychczas
zarejestrował. Nie znaczy to jednak, że materiał ten nie zaskakuje. Niech takim
najlepszym przykładem będzie zaproszenie do współpracy Konstantego
Mierzejewskiego z toruńskiego Maga, który to przy okazji napisał teksty
idealnie wpisujące się w koncept całego wydawnictwa. Wydawnictwa dość
krótkiego, bo zamykającego się w dwudziestu minutach, obfitującego jednak w
zjawiska dziwne, narkotyczne, transowe… Po raz kolejny zespół udowodnił, że
potrafi nagrać dzieło oryginalne i spójne, zlepione z teoretycznie bardzo
odległych pomysłów. Panowie S, jak nikt inny, potrafią łączyć ze sobą choćby
współczesny black metal (kto w „Agapa II” nie słyszy Bolzer, jest tępym chujem)
z muzyką popularną („Jak Spalić Wieś” i początek „Muszę iść” to klasyczny
Depeche Mode). Zresztą w przypadku tego tworu, łączenie kropek zawsze było
alogiczne i to pod każdym względem, a jednak za każdym razem efekt końcowy był
porażający. Podobnie jest w przypadku „Drogi Do Domu”. Nie będę tej muzyki
rozkładał na poszczególne składowe, bo, po pierwsze, nawet bym nie potrafił
zrobić tego w pełni merytorycznie, a po drugie, ona każdemu pozostawia pole do
interpretacji własnych, do własnych porównań i czytania jej na swój sposób.
Dlatego strasznie mi szkoda, że w tym momencie opowieść Wędrowców dobiega
końca. Mam jednak nadzieję, że może pod innym szyldem panowie będą współpracę w
podobnych klimatach kontynuować. Ciebie prosimy…
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz