Until
Death Overtakes Me
„Diagenesis”
Aesthetic Death 2024
Stijn
Van Cauter to niezwykle płodny muzyk, bo tylko w ramach istniejącego od 1999
roku Until Death Overtakes Me, wydaje właśnie już (jeśli dobrze policzyłem)
dziewiętnasty album, a ilość pozostałych projektów, w których bierze udział
trudno zliczyć. Najnowsze jego dzieło pod szyldem UDOM to cztery kawałki
pogrzebowego doom metalu zresztą informacja ta jest zbędna, gdyż przynajmniej
fani tego gatunku dobrze o tym wiedzą czym para się ten belgijski muzyk. W
sumie to nie wiem czy materiał ten można nazwać metalem, ponieważ jego
charakter wskazuje raczej na coś w rodzaju ambientu, w którym użyto także
bębnów, gitar i wokali. Wobec tego nikt ze znających twórczość tej kapeli nie
będzie zaskoczony, że „Diagenesis” to powolna gędźba, która sunie przed siebie
niczym ślimak. Tych rozwleczonych dźwięków nie można nawet nazwać riffami, bo
to po prostu miarowe uderzenia w struny, które płyną w przestrzeń w
towarzystwie syntezatorowego podkładu, w którym usłyszeć można także
instrumenty smyczkowe, nadające tej produkcji miejscami trochę symfonicznego sznytu.
Całość pełznie mozolnie, roztaczając grobowy klimat, w którym pesymizm i
samobójcze nastroje to norma zaś jakiekolwiek pozytywne aspekty są zapewne
czymś dalece niestosownym. Zresztą zostały one skutecznie wyparte przez
funeralne i ciężkie gitary, których nuty przechodzą w skrajnych momentach w
dronowe, a nawet burdonowe rzężenie podparte melancholijnymi klawiszami oraz
mrocznymi i skrajnie rzewnymi growlami. Godzina żałobnej, uspokajającej i wręcz
medytacyjnej muzyki, przez którą przebrną tylko najwytrwalsi załoganci, bądź
maniacy takiego właśnie grania. Funeral-doom metal w pełnej krasie i chyba
najbardziej ekstremalnej formie. Jeśli nie znacie Until Death Overtakes Me, a
nie jesteście cierpliwi, to nie macie co podjeżdżać do tego krążka, bo
zanudzicie się na śmierć, choć jako muzyka tła może się niekiedy sprawdzić.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz