poniedziałek, 2 grudnia 2024

Recenzja Fantom „Regime of Chaos”

 

Fantom

„Regime of Chaos”

Digital 2024

Całkiem niedawno prezentowałem wam sylwetkę pochodzących z mojego podwórka chłopaków z Technophobia. To od nich dowiedziałem się o istnieniu, tuż za miedzą, zespołu o nazwie Fantom. A że polecani byli mocno, to sobie sprawdziłem, co tam Krzyżaki wymóżdżyli. Zresztą nie takie do końca Krzyżaki, bo za zestawem siedzi piętnastolatek z Chełmży, a bas w obsługuje Kajtek, z wspomnianej wcześniej brygady bydgoskiej. Na żużel chłopaki pewnie nie chodzą, to i po mordach się nie piorą. Stworzyli za to dwadzieścia minut naprawdę świetnej muzyki, która spowodowała u mnie opad szczęki na podłogę. Kręgosłupem jest tutaj staroszkolny thrash / crossover, zagrany w tempie słusznym. W cholerę chwytliwy i nośny, z mnóstwem riffów przy których łeb aż prosi się o dekapitację, co by mógł sobie poskakać po posadzce w dzikim tańcu. Nie wiem, skąd kolesie się wzięli, ale pewnikiem ktoś ich zahibernował, albo przynajmniej zamroził jeszcze w banku nasienia, bo wykluli się zdecydowanie „po czasie”. Ich twórczość to kwintesencja lat osiemdziesiątych, a inspiracje z których czerpią pełnymi garściami można by wymieniać w nieskończoność. Ograniczę się jedynie do S.O.D., Exodus, Slayer czy Carnivore. Sporo tutaj szybkiego kostkowania, kopiących w mordę, ostrych jak brzytwa riffów, zmian tempa i tego naturalnego groove’u. Jestem w autentycznym szoku, że chłopaczki mające po kilkanaście lat potrafią w tak porywający sposób posklejać (po swojemu!) wszystkie te klasyczne patenty, które mi, jako szczeniakowi, mąciły w głowie i budowały muzyczną tożsamość. Największym plusem tych pięciu kompozycji jest, co już wspomniałem, wybitna niemal szczerość przekazu. Tutaj nie ma żadnej spiny czy jednoznacznych zapożyczeń. Jest w chuj zabawy muzyką. Poza tym, co mnie rozpierdala jeszcze bardziej, muzycy bynajmniej nie trzymają się sztywno tych staroszkolnych ram,  potrafią wpleść w swoje numery elementy całkowicie zaskakujące. Bo jak inaczej nazwać pojawiające się już w pierwszej części materiału odważne wstawki saksofonowe? Nie, no ja wiem, że instrument ten to odkrycie Ameryki, podobnie jak wplecione tu i tam sample filmowe, jednak sposób w jaki Fantom środków tych użyli mimo wszystko zaskakuje. Cholernie dobre są też na tym wydawnictwie wokale. Szorstkie śpiewy przeplatane czystymi zakrzykami. Znów, żadne novum, ale robota zrobiona na cacy, palce lizać. Posłuchajcie partii solowych! Przecież to jest najwyższa półka! Brzmienie? Ja pierdolę, lata osiemdziesiąte w najlepszym wydaniu. Zero nadmiernej polerki, a jednocześnie pełen profesjonalizm. Przepraszam bardzo jeśli kogoś zawiodę, ale ja na „Regime of Chaos” nie znajduję słabego punktu. Dla mnie jest to strzał w ryj na zasadzie „fatality”. Niech ich ktoś, kurwa, wyda na fizycznym nośniku, bo zasługują na to jak mało kto! Fantastyczny thrash metal, jestem pozamiatany.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz