Fantom
„Regime of Chaos”
Digital 2024
Całkiem niedawno prezentowałem wam sylwetkę
pochodzących z mojego podwórka chłopaków z Technophobia. To od nich
dowiedziałem się o istnieniu, tuż za miedzą, zespołu o nazwie Fantom. A że
polecani byli mocno, to sobie sprawdziłem, co tam Krzyżaki wymóżdżyli. Zresztą
nie takie do końca Krzyżaki, bo za zestawem siedzi piętnastolatek z Chełmży, a
bas w obsługuje Kajtek, z wspomnianej wcześniej brygady bydgoskiej. Na żużel
chłopaki pewnie nie chodzą, to i po mordach się nie piorą. Stworzyli za to
dwadzieścia minut naprawdę świetnej muzyki, która spowodowała u mnie opad
szczęki na podłogę. Kręgosłupem jest tutaj staroszkolny thrash / crossover,
zagrany w tempie słusznym. W cholerę chwytliwy i nośny, z mnóstwem riffów przy
których łeb aż prosi się o dekapitację, co by mógł sobie poskakać po posadzce w
dzikim tańcu. Nie wiem, skąd kolesie się wzięli, ale pewnikiem ktoś ich
zahibernował, albo przynajmniej zamroził jeszcze w banku nasienia, bo wykluli
się zdecydowanie „po czasie”. Ich twórczość to kwintesencja lat
osiemdziesiątych, a inspiracje z których czerpią pełnymi garściami można by
wymieniać w nieskończoność. Ograniczę się jedynie do S.O.D., Exodus, Slayer czy
Carnivore. Sporo tutaj szybkiego kostkowania, kopiących w mordę, ostrych jak
brzytwa riffów, zmian tempa i tego naturalnego groove’u. Jestem w autentycznym
szoku, że chłopaczki mające po kilkanaście lat potrafią w tak porywający sposób
posklejać (po swojemu!) wszystkie te klasyczne patenty, które mi, jako
szczeniakowi, mąciły w głowie i budowały muzyczną tożsamość. Największym plusem
tych pięciu kompozycji jest, co już wspomniałem, wybitna niemal szczerość
przekazu. Tutaj nie ma żadnej spiny czy jednoznacznych zapożyczeń. Jest w chuj
zabawy muzyką. Poza tym, co mnie rozpierdala jeszcze bardziej, muzycy
bynajmniej nie trzymają się sztywno tych staroszkolnych ram, potrafią wpleść w swoje numery elementy
całkowicie zaskakujące. Bo jak inaczej nazwać pojawiające się już w pierwszej
części materiału odważne wstawki saksofonowe? Nie, no ja wiem, że instrument
ten to odkrycie Ameryki, podobnie jak wplecione tu i tam sample filmowe, jednak
sposób w jaki Fantom środków tych użyli mimo wszystko zaskakuje. Cholernie
dobre są też na tym wydawnictwie wokale. Szorstkie śpiewy przeplatane czystymi
zakrzykami. Znów, żadne novum, ale robota zrobiona na cacy, palce lizać.
Posłuchajcie partii solowych! Przecież to jest najwyższa półka! Brzmienie? Ja
pierdolę, lata osiemdziesiąte w najlepszym wydaniu. Zero nadmiernej polerki, a
jednocześnie pełen profesjonalizm. Przepraszam bardzo jeśli kogoś zawiodę, ale
ja na „Regime of Chaos” nie znajduję słabego punktu. Dla mnie jest to strzał w
ryj na zasadzie „fatality”. Niech ich ktoś, kurwa, wyda na fizycznym nośniku,
bo zasługują na to jak mało kto! Fantastyczny thrash metal, jestem pozamiatany.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz