Kildonan
„Embers”
Caligari Records 2024
Odpowiedzialnym
za ten projekt jest szkocki muzyk Hamish MacKintosh, który może być Wam znany z
takich szyldów jak Sluagh, Ageless Summoning czy też Vostok. Ten ostatni był
podobnie jak Kildonan jego solowym przedsięwzięciem. Jak twierdzi Hamish
debiutancka płyta Kildonan jest kontynuacją zamysłu obranego podczas
komponowania w ramach Vostok. Nie wiem czy tak jest w istocie, ale mam już
obraz „Embers”, który nasuwa skojarzenia przede wszystkim ze sceną francuską.
Wyraźnie słychać ją w delikatnych dysonansach oraz specyficznych, pływających
riffach oraz awangardowych wtrętach. Akordy płyną w średnim tempie, częstując
nas dość gęstymi strukturami, w których kotłują się ze sobą atonalne nuty,
rozwleczone pływy gitarowe, trochę agresywniejsze zrywy oraz wysokotonowe
zagrywki. Ilość form w jakich występują jest zrównoważona zatem stosunek
klasycznych i alternatywnych sposobów na szarpanie strun dzieli się po równo
tak, że za pośrednictwem tutejszych aranżacji dostajemy produkt idealnie zbalansowany.
Zatem pierwocina Kildonan to sześć numerów nowoczesnego black metalu o
spokojnym usposobieniu, którego melodyjność jak i ekspresja wskazuje na duże
zaangażowanie emocjonalne jego twórcy. „Embers” to wysoce afektywna muzyka,
przypominająca swym wydźwiękiem sentymentalne produkcje gotyckie jak i doom
metalowe. W tutejszych utworach odnaleźć można dużo bólu, żalu czy też
bezsilności, ale również mnóstwo teatralnej melancholii, która momentami czyni
ten materiał skrajnie ckliwym. Potęgują to różnorodne wokale Hamish’a
MacKintosh’a, który potrafi po blekowemu wrzasnąć, po gotycku zanucić miękkim i
niskim tonem jak i również wzbić się pod niebiosa wysokim heavy metalowym
głosem. Wszystko zebrane do kupy wydało plon, który może się podobać, ale nie
musi… no chyba, że lubicie współczesne granie niby-black metalowe, które
cechują rozleniwione kostkowanie i mięciutkie chwytliwości w dysonansowej
otulinie.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz