piątek, 27 grudnia 2024

Recenzja Lament In The Winter’s Night „Whereunto The Twilight Leads”

 

Lament In The Winter’s Night

„Whereunto The Twilight Leads”

Hells Headbangers 2024


Pamiętacie ten australijski projekt? Dwa lata temu pojawił się jego debiut, a 27 decembra ukaże się druga płyta Lament In The Winter’s Night. Za sterami tej kapeli i jej wszystkimi instrumentami stoi The Seer, który nie odrobił lekcji. Jego raw-black metal to nadal cienkie jak pięrdnięcie żaby gitarki, kartonowe beczki i taki sobie basik. Zapomniałbym o wokalach, przypominających momentami krzyki gwałconej starej wiedźmy w trakcie jakiegoś leśnego gangbang’u. W dalszym ciągu wszystko to do kupy zebrane kreśli tremolando w średnich tudzież szybkich tempach, mknąc leciutko w przestworza. Generalnie pod względem stylistycznym i brzmieniowym jest prawie tak samo jak na poprzedniej produkcji „At The Gates Of The Eternal Storm”, o której pisałem, że granie tego typu muzyki to balansowanie na cienkiej linii, oddzielającej granicę między śmiesznością, a powagą. Ostatnio nasz Australijczyk ją przekroczył i nieopatrznie, a może z rozmysłem wybrał tą pierwszą drogę. Na „Whereunto The Twilight Leads” nie dosyć, że z tego kierunku nie zawrócił, to jeszcze postanowił zrobić krok dalej i to jest właśnie w przypadku tego krążka najważniejsze. Dlaczego? Ano dlatego, że swe „fantastyczne” melodyjki zastąpił on jeszcze „fajniejszymi”, bo kojarzącymi się z kreskówkami typu „Bolek i Lolek”, „Koziołek Matołek” czy „Porwanie Baltazara Gąbki”. Nie wierzycie? To sprawdźcie sobie to cudo. Ja o mało nie pękłem ze śmiechu i taki chyba był zamysł The Seer’a, który tym razem zdecydował się dostarczyć scenie coś komicznego, a rechotać się można do bólu, gdyż kawałki znów są niemożliwie długie. Beczka śmiechu normalnie. Zatem kończę, bo szkoda mi więcej czasu na to gówno.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz