wtorek, 3 grudnia 2024

Recenzja Ante-Inferno „Death’s Soliloquy”

 

Ante-Inferno

„Death’s Soliloquy”

Vendetta Records 2024

Ante-Inferno to angielska kapela, która powstała w 2017 roku i kilka dni temu wydała swój trzeci album. Jego wydźwięk sporo wyjaśniają słowa od wydawcy, które mówią, że jak i w warstwie muzycznej oraz tekstowej „to podróż przez depresję i beznadzieję, przez obsesyjne myśli o najbardziej makabrycznej naturze człowieka, kłębiącej się wokół samozniszczenia i rozmyślaniu nad trawiącymi koszmarami związanymi z niespełnionymi pragnieniami”. Tak więc nie dziwi specjalnie wzniosłość i refleksyjność tutejszych akordów, które mają odzwierciedlać te wszystkie uczucia ściśle związane z bólem ludzkiego istnienia, który prowadzi często do depresji i w skrajnych przypadkach do samobójstwa. Najnowsza płyta Ante-Inferno doskonale oddaje te emocje i ubiera je w delikatnie pretensjonalne riffy, które płyną tutaj dość jednostajnie i ubarwione są subtelnymi, smutnymi melodiami, objawiającymi się nie tylko w głównym kostkowaniu, ale również w wypływających spomiędzy niego wysublimowanych tremolo czy zdawkowych solówek. Niesie to wszystko ze sobą dość chmurny i dołujący klimat, który niepozbawiony jest teatralnego dramatyzmu, co ubogacają dwojakie wokale, prowadzące między sobą gorzki dialog. Nie tylko jednak mamy na „Death’s Soliloquy” do czynienia z przepełnionymi czarną melancholią riffami, bo Anglicy potrafią także zaskoczyć bardziej zdecydowanymi formami, przypominającymi najlepszą szkołę skandynawską. Wpuszczają oni w ten sposób do swojej muzy trochę zimnego powietrza, schładzając tym samym dość duszne ciężkie brzmienie black metalu jaki grają. W tych momentach nuda tutejszych, przydługich utworów, zamienia się w nieco ostrzejsze rytmy, które nieźle bujają, ale i tak nie do końca ratują tą produkcję. Dziwny, sentymentalny defowo-blekowy metal, który częstuje emocjonalnym ładunkiem promowanym we współczesnych mediach, rozmiękczających na siłę młode pokolenia. Zupełnie bez charakteru i całkowicie bezpłciowy.

shub niggurath




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz