niedziela, 15 grudnia 2024

Recenzja Blazemth „Gehenna”

 

Blazemth

„Gehenna”

Negra Nit 2024 


Sam się sobie czasem dziwię. W poczekalni nowych wydawnictw od chuja i jeszcze trochę, a ja siedzę jak ten debil i trzeci raz słucham czegoś, co w zasadzie powinno polecieć do kosza po pierwszym numerze. Skoro jednak już się do tego zabrałem, to kilka słów napiszę, bo nie lubię zostawiać spraw niedokończonych. Blazmeth pochodzą z Hiszpanii, a „Gehenna” to ich drugi pełnowymiarowy materiał. Panowie grają black metal, i tak na dobrą sprawę, można by tu postawić kropkę, zamknąć zeszyt i rozejść się do domów. Nie dlatego, że „Gehenna” jest płytą słabą. Nie jest. Nie jest też absolutnie żadną wybitną, czy nawet (bardzo) dobrą. To po prostu kolejna karta w talii, która podczas tasowania przelatuje niezauważona i ginie w tłumie. To może ciut bliżej o tej przeciętności. Blazemth hołduje scenie północnej, choć z zauważalnym Abigorowym sznytem jeśli chodzi o formę kostkowania. Ale nie podniecajcie się przedwcześnie, bo do poziomu choćby „Orkblut – The Retaliation” kapkę Hiszpanom brakuje. Znajdzie się na tym krążku kilka momentów, lecz ja mam nieodparte wrażenie, że wszystko jest tutaj jakieś rozmemłane i rozwleczone, choć kompozycje wcale nie należą do najdłuższych. Generalnie stwierdzenie, że „wszystko to już gdzieś słyszałem” też nie jest, przynajmniej u mnie, od razu cechą dyskwalifikującą. Nie czuję w tej muzyce jednak żadnego polotu. Wszystko tu jest cholernie przeciętne, jakby robione na siłę. Te klimatyczne, klawiszowe wstawki (na szczęście niezbyt ich wiele), te nawiązania do Absu (chwilami cholernie z tym zespołem kojarzy mi się praca perkusji), kompletnie „poprawny” wokal, niby klasyczny ale jakiś taki bez energii, te melodie, niby fajnie płynące, acz summa summarum nie porywające… Przelatuje ta płyta w średnim tempie, z lekkimi zrywami, nastaje cisza, a ja się cieszę, że już po wszystkim. Kurwa, jak po wizycie u dentysty. Niby nie bolało, ale dobrze, że już po. Nie wiem jak, albo w ogóle „czy” was zachęcać do zapoznania się z tymi nagraniami. Osobiście uważam te dwa okrążenia z Blazemth za czas jałowy, ale sami zrobicie jak uważacie. Ja powyższy tekst napisałem z nudów, bo niezbyt miałem na czym zawiesić ucho.

- jesusatan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz