CMPT
„Na Utrini”
Osmose Productions 2024
Pod
koniec grudnia ukaże się druga płyta tego jednoosobowego projektu z Serbii,
który przed trzema laty debiutował na scenie black metalowej, lecz jego
założyciel nie jest żadnym podrostkiem, bo już trochę graniem się zajmuje.
Znany może być Wam pod różnymi pseudonimami, za którymi ukrywał się w takich
kapelach jak między innymi All My Sins czy też Terrörhammer. „Na Utrini” to
osiem utworów, będących kontynuacją tego co można było usłyszeć na poprzednim „Krv
I Pepeo”. To bleczur, przy którego komponowaniu, występujący tutaj jako Vidak
Lešina, czerpie pełnymi garściami z wzorców skandynawskich z dużym naciskiem na
te norweskie. Niezależnie od tempa dominują tutaj jednostajne i liniowe
tremolo, które wygrywane są na wysoko nastrojonych i tym samym lodowatych
gitarach przy akompaniamencie dyskretnego basu i delikatnie cofniętej perkusji.
W swe hipnotyczne akordy nasz Serb wplata także trochę syntezatorowych
podkładów jak i nastrojowych elementów, które kojarzą się trochę z produkcjami
spod znaku „post”. Nie tylko one, ponieważ także główne nuty tego materiału
obdarzone są przez niego wyraźnie ludowymi melodiami, które nadają black
metalowi CMPT wyraźnie bałkańskiego charakteru. Kreuje to rogaciznę o subtelnym
kontraście między podejściem północnoeuropejskim a serbskim, w którym
mieszające się ze sobą te dwa wpływy tworzą zupełnie nową jakość. Ich fuzja
wykształciła black metal o cechach z miejsca kojarzących się z tamtym regionem
Europy, który za sprawą swojej lekkości i chwytliwości przepełniony jest duchem
Słowian południowych. Jednakże momentami CMPT potrafi zaskoczyć uderzeniem
posępnych i agresywnych riffów, które jednoznacznie kojarzą się z norweską
manierą z początku lat dziewięćdziesiątych, co czyni „Na Utrini” wydawnictwem
dość zróżnicowanym przy słuchaniu, którego nikt nie powinien się nudzić,
zwłaszcza jeśli lubicie black metal z otwarcie południowo-wschodnimi
naleciałościami.
shub niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz