poniedziałek, 4 listopada 2019

Recenza Throneum / Moloch Letalis "Martyaxwar"

Throneum / Moloch Letalis
"Martyaxwar"

Zespołów dzielących ten wychodzący właśnie pod skrzydłami Old Temple split nie trzeba chyba raczej nikomu przeciętnie zorientowanemu przedstawiać. Pomińmy zatem zbędny wstęp i przejdźmy do meritum. Throneum to może nie Nunslaughter, jednak ich lista pomniejszych wydawnictw też nie jest uboga. Najwyraźniej Wielki Egzekutor lubi spacerując po ulicy sprzedać przypadkowemu przechodniowi kontrolnego liścia zamiast zaciągnąć jednego, upatrzonego wcześniej typa w bramę i tam mu konkretnie wpierdolić. Tutaj Throneum prezentuje jeden, sześciominutowy utwór. Biorąc pod uwagę, iż zespół ten ostatnio nieco zaskakiwał przejściem na totalny lo-fi death metal, by z kolei następnie zaszokować bogactwem i rozmaitością wpływów na "The Tight Deathrope Act Over Rubicon", tym razem także prezentuje numer nieszablonowy. Nie zrozumcie mnie źle, jest tu wszystko za co kocham Throneum. Są dzikie blasty, barbarzyńskie gitarowe riffy i ten opętany, charakterystyczny wokal, który nie sposób podrobić. Jednak w połowie "Alterad States" pojawiają się takie wariacje gitarowe, że wymiękłem. Tomasz odjebał w tym utworze tak zajebistą improwizowaną solówkę, że Trey zapewne natychmiast zadzwonił z pytaniem o korepetycje. Cały numer jest natomiast jednocześnie transowy i popierdolony jak i dość chwytliwy i zapamiętywalny. Nie sposób po kilku odsłuchach nie nucić w środku, w Czesiu, refrenu "Altered States". Z kolei Moloch Letalis, który prezentuje się na splicie w trzech utworach, po raz kolejny pluje wszystkim w twarz. Ich muzyka jest zdecydowanie prosta i bezpośrednia, tutaj żadnych zmian czy niespodzianek nie uświadczycie. Trzy szybkie thrashowe strzały z black metalowym zabarwieniem są niczym piącha na ryj dla każdego pozera. Zapewne intelektualiści słuchający na co dzień "metalu" stwierdzą, iż taką wiochę to Zenki grają pod każdą większą remizą. Zwłaszcza, że tytuły tupu "Napierdalam wprost do piekła" są zapewne skierowane do gimbazy i obecny czterdziestolatek już się w takie satanizmy nie bawi. I bardzo kurwa jego mać dobrze, bo to nie jest muzyka dla tych, co to na koncertach sączą pod barem kolorowe drinki uświadamiając wszystkich w koło jak bardzo mają wyjebane na grające na scenie zespoły, bo przecież metal umarł lata temu. Chuja umarł, czego dowodem są choćby te trzy numery Molochów. Kopią dupę aż miło. Każdy z tych kawałków to gwarantowany koncertowy rozpierdalator. Jest nakurw prosto po piździe jak za dawnych lat, coś dziś kompletnie niemodnego wśród metalowców z pięknym zaczesem. Chłopaki grają totalnie pod prąd i to może się nie podobać zwłaszcza tym, co też by chcieli jeszcze w życiu czcić Szatana, ale żona, lub mama, nie pozwala. Nie ma co się w tańcu pierdolić, każdy cham i prostak powinien wysyłać do Eryka pienionszki za ten split, bo jest po prostu zajebisty. Ci "wykształceni" niech dalej piją pinacoladę.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz