czwartek, 28 listopada 2019

Recenzja Sijjin "Angel of the Eastern Gate"


Sijjin
"Angel of the Eastern Gate"
Sepulchral Voice 2019

Jeszcze nie opadł kurz, nie umilkły jeszcze płacze po rozpadzie kultowego Necros Christos a już Malte wraz z perkusistą, dobierając sobie do składu gitarzystę hiszpańskiego Extinction (nie mam pojęcia kto zacz) uderzają w świat z demówką zupełnie nowego tworu. Znając personalia zespołu jedno jest pewne – porównania do Necros Christos będą w tym przypadku nieuniknione. I nic dziwnego. Sam wielokrotnie słuchając tego materiału starałem się odłożyć na bok wszelkie uprzedzenia czy oczekiwania. Nie udało się przez długi czas. Choćby dlatego, że wokal Malte jest tak charakterystyczny, iż nie da się go podrobić. No dobra, ale co zatem serwują nam chłopaki na tej trwającej niecałe dziewiętnaście minut taśmie? Po introsie, jak żywo przypominającym którąś tam "Bramę" Necrosów uderza riff kojarzący mi się bezpośrednio z wczesnym Morbid Angel. I nie jest to jedyny moment, gdy takie skojarzenia przychodzą mi do głowy podczas słuchania tej demówki. Muzyka tworzona przez trio bardzo głęboko czerpie z twórczości Amerykanów, na szczęście z tego najlepszego okresu. Te cztery kawałki zdają się być chwilami prawdziwym hołdem dla mistrzów death metalu. Nawet przewijające się między naprawdę niezłymi riffami partie solowe jak żywo przypominają Treya. Że o typowych dla Morbidów zwolnieniach, jak choćby w "Trine Immersion" nie wspomnę. Żeby jednak nie było tak jednokierunkowo Sijjin wplatają w swoją muzykę sporą ilość pierwiastka thrashmetalowego, dzięki czemu ta muza chwyta dość mocno za serducho każdego normalnego faceta w wieku 40+, który spędził tak zwane "młodzieńcze lata" na ganianiu (w pierwszej kolejności) za demówkami co raz to nowszych, wypływających z undergroundu kapel, a nie za dopiero co kiełkującymi cyckami koleżanek z klasy. Jedyne co na samym początku nie dawało mi spokoju, to właśnie to o czym wspomniałem na początku. Ten charakterystyczny wokal. No za chuj nie pasował mi do towarzyszących mu dźwięków. Jednak po kilkunastu odsłuchach jakoś się przegryzłem, choć łatwo nie było. Gdy jednak przekroczyłem punkt szczytowy i było już "z górki" ta demówka zaczęła w końcu żreć niesamowicie. Słychać, że kolesie znają stare, dobre rzemiosło. Wzorowo odrobili lekcje i nagrali naprawdę solidny kawał death/thrashowego materiału. Może niektórym łatwiej będzie po wysłuchaniu "Angel of the Eastern Gate" obetrzeć łzy po Necros Christos. Ja wchodzę w ten materiał jak rozgrzany nóż w masło i czekam na pełen album. Może być potężny, na co mam nadzieję. Wstępna autoprezentacja wypadła bowiem wyśmienicie.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz