Sijjin
"Angel
of the Eastern Gate"
Sepulchral
Voice 2019
Jeszcze
nie opadł kurz, nie umilkły jeszcze płacze po rozpadzie kultowego
Necros Christos a już Malte wraz z perkusistą, dobierając sobie do
składu gitarzystę hiszpańskiego Extinction (nie mam pojęcia kto
zacz) uderzają w świat z demówką zupełnie nowego tworu. Znając
personalia zespołu jedno jest pewne – porównania do Necros
Christos będą w tym przypadku nieuniknione. I nic dziwnego. Sam
wielokrotnie słuchając tego materiału starałem się odłożyć na
bok wszelkie uprzedzenia czy oczekiwania. Nie udało się przez długi
czas. Choćby dlatego, że wokal Malte jest tak charakterystyczny, iż
nie da się go podrobić. No dobra, ale co zatem serwują nam
chłopaki na tej trwającej niecałe dziewiętnaście minut taśmie?
Po introsie, jak żywo przypominającym którąś tam "Bramę"
Necrosów uderza riff kojarzący mi się bezpośrednio z wczesnym
Morbid Angel. I nie jest to jedyny moment, gdy takie skojarzenia
przychodzą mi do głowy podczas słuchania tej demówki. Muzyka
tworzona przez trio bardzo głęboko czerpie z twórczości
Amerykanów, na szczęście z tego najlepszego okresu. Te cztery
kawałki zdają się być chwilami prawdziwym hołdem dla mistrzów
death metalu. Nawet przewijające się między naprawdę niezłymi
riffami partie solowe jak żywo przypominają Treya. Że o typowych
dla Morbidów zwolnieniach, jak choćby w "Trine Immersion"
nie wspomnę. Żeby jednak nie było tak jednokierunkowo Sijjin
wplatają w swoją muzykę sporą ilość pierwiastka
thrashmetalowego, dzięki czemu ta muza chwyta dość mocno za
serducho każdego normalnego faceta w wieku 40+, który spędził tak
zwane "młodzieńcze lata" na ganianiu (w pierwszej
kolejności) za demówkami co raz to nowszych, wypływających z
undergroundu kapel, a nie za dopiero co kiełkującymi cyckami
koleżanek z klasy. Jedyne co na samym początku nie dawało mi
spokoju, to właśnie to o czym wspomniałem na początku. Ten
charakterystyczny wokal. No za chuj nie pasował mi do towarzyszących
mu dźwięków. Jednak po kilkunastu odsłuchach jakoś się
przegryzłem, choć łatwo nie było. Gdy jednak przekroczyłem punkt
szczytowy i było już "z górki" ta demówka zaczęła w
końcu żreć niesamowicie. Słychać, że kolesie znają stare,
dobre rzemiosło. Wzorowo odrobili lekcje i nagrali naprawdę solidny
kawał death/thrashowego materiału. Może niektórym łatwiej będzie
po wysłuchaniu "Angel of the Eastern Gate" obetrzeć łzy
po Necros Christos. Ja wchodzę w ten materiał jak rozgrzany nóż w
masło i czekam na pełen album. Może być potężny, na co mam
nadzieję. Wstępna autoprezentacja wypadła bowiem wyśmienicie.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz