czwartek, 21 listopada 2019

Recenzja Urn "Iron Will of Power"


Urn
"Iron Will of Power"
Season of Mist 2019

Kiedy dwa lata temu fiński Urn powrócił na scenę w zupełnie nowym składzie, zastanawiałem się, czy to tylko jednorazowy wybryk, czy też może zagoszczą tutaj znów na dłużej. Tym bardziej, że "The Burning" był bardzo w pytę albumem. Okazuje się, że chłopaki chyba się ostatecznie dotarli i oto dzięki Season of Mist naszym uszom ukazuje się właśnie piąty pełny materiał zespołu. Znajdujemy na nim dokładnie to, czego można było oczekiwać – wybuchową mieszankę thrash i black metalu. Już otwierający płytę "Downfall of Idols" sprawia, że każdy normalny fan starego grania ma ochotę powymachiwać zaciśniętą pięścią i postroić głupie miny niczym Fenriz. Co nas zatem może spotkać, jeśli na "Iron Will of Power" mamy dziewięć, no technicznie osiem, takich utworów? Zapewniam, że jedynie świetna zabawa i kopiąca dupsko muza. W tych czterdziestu minutach, z okładem, przewija się od cholery dobrych, chwytliwych i porywających staroszkolnych riffów przy których tylko beznogi pies nie podskoczy z kanapy. Finowie czerpią pełnymi garściami z klasyki lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Zdaje mi się, że na tym albumie zdecydowanie więcej jest inspiracji czystym heavy metalem, niż jego późniejszym bratem. W niektórych fragmentach nie sposób wręcz nie oprzeć się wrażeniu, że oto buja nas do tańca Manowar z agresywniejszym wokalem. Dodatkowo ten materiał naszpikowany jest doskonałymi, klasycznymi solówkami niczym place zabaw w Angoli minami. Raz za razem rozrywa nas ciekawy akord a płyta przelatuje przez głowę błyskawicznie, niczym mechanik blondynkę w toalecie na stacji benzynowej. W połowie krążka panowie dają nam chwilę na złapanie oddechu poprzez krótkie interludium w postaci instrumentalnego "Gates to Hyboria", kojarzącego mi się dość mocno z epickim etapem Bathory, po czym wracamy do zadawania kolejnych ran ostrym narzędziem. Co prawda idealnie byłoby, gdyby brzmienie piątki Urn było nieco mniej wypolerowane, jednak nie jest to jakiś rzucający się w uszy mankament. Słychać, że zespół z czasem dojrzał i ich kompozycje stały się bardziej przemyślane i wyważone. Ponadto cała płyta jest bardzo równa, dlatego też nie mam zamiaru wyróżniać któregokolwiek z utworów. Ewentualnie "Spears of Fire" z czystymi wokalami, który robi taką robotę, że pała mała. Taki heavy metal to ja łykam jak cały "Amok" Sentenced. Aczkolwiek całego krążka słucha się wyśmienicie od początku do końca. Jeśli podobały wam się poprzednie wydawnictwa Finów, sięgajcie po "Iron Will of Power" bez najmniejszego wahania. Na pewno nie poczujecie się zawiedzeni.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz