Urn
"Iron
Will of Power"
Season
of Mist 2019
Kiedy
dwa lata temu fiński Urn powrócił na scenę w zupełnie nowym
składzie, zastanawiałem się, czy to tylko jednorazowy wybryk, czy
też może zagoszczą tutaj znów na dłużej. Tym bardziej, że "The
Burning" był bardzo w pytę albumem. Okazuje się, że chłopaki
chyba się ostatecznie dotarli i oto dzięki Season of Mist naszym
uszom ukazuje się właśnie piąty pełny materiał zespołu.
Znajdujemy na nim dokładnie to, czego można było oczekiwać –
wybuchową mieszankę thrash i black metalu. Już otwierający płytę
"Downfall of Idols" sprawia, że każdy normalny fan
starego grania ma ochotę powymachiwać zaciśniętą pięścią i
postroić głupie miny niczym Fenriz. Co nas zatem może spotkać,
jeśli na "Iron Will of Power" mamy dziewięć, no
technicznie osiem, takich utworów? Zapewniam, że jedynie świetna
zabawa i kopiąca dupsko muza. W tych czterdziestu minutach, z
okładem, przewija się od cholery dobrych, chwytliwych i
porywających staroszkolnych riffów przy których tylko beznogi pies
nie podskoczy z kanapy. Finowie czerpią pełnymi garściami z
klasyki lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Zdaje mi się,
że na tym albumie zdecydowanie więcej jest inspiracji czystym heavy
metalem, niż jego późniejszym bratem. W niektórych fragmentach
nie sposób wręcz nie oprzeć się wrażeniu, że oto buja nas do
tańca Manowar z agresywniejszym wokalem. Dodatkowo ten materiał
naszpikowany jest doskonałymi, klasycznymi solówkami niczym place
zabaw w Angoli minami. Raz za razem rozrywa nas ciekawy akord a płyta
przelatuje przez głowę błyskawicznie, niczym mechanik blondynkę
w toalecie na stacji benzynowej. W połowie krążka panowie dają
nam chwilę na złapanie oddechu poprzez krótkie interludium w
postaci instrumentalnego "Gates to Hyboria", kojarzącego
mi się dość mocno z epickim etapem Bathory, po czym wracamy do
zadawania kolejnych ran ostrym narzędziem. Co prawda idealnie
byłoby, gdyby brzmienie piątki Urn było nieco mniej wypolerowane,
jednak nie jest to jakiś rzucający się w uszy mankament. Słychać,
że zespół z czasem dojrzał i ich kompozycje stały się bardziej
przemyślane i wyważone. Ponadto cała płyta jest bardzo równa,
dlatego też nie mam zamiaru wyróżniać któregokolwiek z utworów.
Ewentualnie "Spears of Fire" z czystymi wokalami, który
robi taką robotę, że pała mała. Taki heavy metal to ja łykam
jak cały "Amok" Sentenced. Aczkolwiek całego krążka
słucha się wyśmienicie od początku do końca. Jeśli podobały
wam się poprzednie wydawnictwa Finów, sięgajcie po "Iron Will
of Power" bez najmniejszego wahania. Na pewno nie poczujecie się
zawiedzeni.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz