sobota, 23 listopada 2019

Recenzja Tragedy In Hope “Smile At Death”


Tragedy In Hope
“Smile At Death”
Self-Release 2019


Pamiętacie Hecate Enthroned? Tak, to ci malowańcy, którzy na teledysku do debiutanckiego mini stroili groźne miny a jeden z nich zdmuchnął płonący kwiatek. Był z tego zespołu niezły łach, aż dziw bierze, że oni nadal istnieją. Dlaczego wspominam o Brytolach? Dlatego, że myślałem do dziś, że nie da się zrobić większej wiochy w podobnym klimacie. Z chwilą jednak, gdy w moim odtwarzaczu zagościła EP-ka jednoosobowego, rosyjskiego projektu, zmuszony jestem zmienić zdanie. Tragedy In Hope to chyba dość trafna nazwa dla tego tworu, gdyż cztery numery (a właściwie intro plus trzy) są w rzeczy samej tragiczne i nie zostawiają żadnej nadziei na przyszłość. Pan Alexander gra black metal najniższych lotów. Nie dotrwałem nawet do końca pierwszego (drugiego) utworu bez parsknięcia śmiechem. Blackmetalowa patatajnia okraszona symfonicznymi klawiszami z wokalem a’la Dani Filth, tudzież czystymi zaśpiewami na równie chujowym poziomie. W pewnej chwili na gościnne występy wskakuje chyba nawet laska. Piszę „chyba” bo sam nie jestem pewny, czy to dziewczyna Alexandra, której pozwolił zaśpiewać parę słów za loda, czy on sam. Im dalej w las, tym więcej drzew. Nudny do obrzygania leśny metal z mnóstwem klawiszowych ozdobników, wiecie, coś na kształt wspomnianego Hecate Enthroned zmiksowanego z Bal-Sagothem. Słuchać się tego nie da. Mimo iż ten materiał to zaledwie trzynaście minut, to pozostawia głębokie rany w umyśle, oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jeśli komukolwiek przyjdzie do głowy, by zapoznać się z muzyką Tragedy In Hope, to pamiętajcie, że ostrzegałem. Tego się, kurwa, nie da od-usłyszeć. Do dołu z wapnem!
- jesusatan

https://www.youtube.com/watch?v=mb2kzbEzt4U

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz