środa, 20 listopada 2019

Recenzja RRAAUMM „The Eternal Dance At The Nucleus of Time”


RRAAUMM
The Eternal Dance At The Nucleus of Time” (Ep)
Ván Records 2019

Tak sobie myślę, że niektóre Metalowe zespoły wymyślają swoje nazwy będąc totalnie najebanymi, bądź po prostu podrzucają w górę literki wycięte z alfabetu i z tego, co spadnie do narysowanego kredkami świecowymi kręgu układają nazwę grupy. Czy jest bowiem na tym świecie ktoś, kto wyjaśni mi, co oznacza Rraaumm? Pewnie tyle, co Bburrhhacck, bądź też KojikOpojko, a może się mylę? Jeżeli jakaś osoba zna znaczenie tego zwrotu, to proszę o kontakt celem rozjaśnienia mojego zamroczonego alkoholem umysłu, zresztą chuj mi do tego, jak ktoś nazwie swój projekt, ostatecznie nie ja się pod tym podpisuję. To tylko taka moja mała dygresja, zatem teraz przejdę do sedna sprawy, czyli do przybliżenia Wam, drodzy czytelnicy pierwszego materiału tego jednoosobowego, niemieckiego projektu. „The Eternal…” w wersji cd (bo taką tu opisuję) to prawie 38 minut muzy, którą można określić jako Atmospheric Black Metal. Dźwięki zawarte na tym materiale płyną swobodnie i nie powodują jakiś specjalnych uszczerbków na zdrowiu. Próżno szukać tu zagęszczenia riffów, czy skomplikowanej sekcji, dzięki temu jednak muzyka, którą tu słyszymy ma transowy, hipnotyzujący klimat. Sporo tu ambientowych plam dźwiękowych, które umiejętnie wplecione są w surowe, czarne granie, bądź jak kto woli sporo tu Black Metalowych patentów, które doskonale uzupełniają ambientowe pasaże. Ván Records generalnie gównem się nie para, więc muza jest na odpowiednim poziomie. Z tym materiałem mam tylko jeden zgryz. Jak jestem w stanie wskazującym na spożycie (i to nie małe), to ta Ep’ka buja zawodowo i żre całkiem solidnie. Kiedy jednak jestem całkowicie trzeźwy, to już niekoniecznie. Najlepiej będzie zatem, jak sprawdzicie to sami. Uważam, mimo wszystko, że warto spróbować.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz