poniedziałek, 4 listopada 2019

Recenzja Possession / Venefixion "Passio Christi Part II / Necrophagous Abandon"

Possession / Venefixion
"Passio Christi Part II / Necrophagous Abandon"

Split, który właśnie mam przed sobą to druga część konceptu "Passio Christi" belgijskiego Possession. Tym razem woskowy placek dzielony jest między nich a francuski, nieznany mi wcześniej, Venefixion. Na początku nadejście egzorcyzmów zwiastują bijące kościelne dzwony, przestrzegające przez zbliżającą się porcją smoły i siarki. Tych w kontynuacji opowieści o synu bożym, od momentu aresztowania do śmierci na krzyżu, absolutnie nie brakuje. Possession znaleźli już chyba idealne proporcje między death i black metalem wykształcając przy okazji swój własny, rozpoznawalny styl. "Crus Immissa" to szybki i bardzo intensywny utwór w którym nie brakuje świetnych akordów oraz tradycyjnie podkręcających atmosferę chorych wrzeszczanych i krzyczanych w tle wokaliz. Jest niczym gwóźdź wbijany w dłoń Nazareńczyka – bolesny i zwiastujący rychłą śmierć. "Stabat Mater" to z kolei trwający ponad osiem minut, bardziej złożony i urozmaicony kawałek. Poza dzikimi blastami mamy tutaj także zwolnienia przy których rytmiczne riffy wręcz nakazują wstać i machać łbem. Ten materiał, w połączeniu z pierwszą częścią konceptu zawartą na splicie z Spite, po raz kolejny prezentuje belgijską bestię z jak najbardziej obrzydliwej strony. Na odwrocie krążka prezentują się natomiast goście z Venefixion. Przyznam, że ich muzyka to spora niespodzianka w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Po staroszkolnym, klawiszowym wprowadzaczu, zwiększającym pod koniec swoją intensywność, Francuzi uderzają bardzo wysokiej jakości death metalem. Zarówno utwór tytułowy jak i "Ripped From the Cross" to ostre jak brzytwa kawałki metalowej zagłady. Venefixion szatkują nasze narządy słuchu potężnymi perkusyjnymi kanonadami, by co jakiś czas nieco zwolnić i dopierdolić do pieca co raz to lepszym riffem, mocno zakorzenionym w klasyce zarówno death jak i thrash metalu. Skojarzenia z Sadistic Intent są jak najbardziej na miejscu. Wściekłość bijąca z wypluwanych przez Żabojada wokali sprawia, że można dostać piany na pysku i kogoś przypadkowo pogryźć. Bardzo dobrze spisał się także realizator dźwięku. Wszystko brzmi tak jak powinno - organicznie i jednocześnie bardzo przejrzyście. Kilka młodych kapel zrobiło ostatnimi czasy na mnie wielkie wrażenie, że wspomnę jedynie o Taphos czy amerykański Laceration (choć oba te zespoły to nieco inna półka). Teraz zdecydowanie odnotowuję nazwę Venefixion jako wymagającą szczególnej atencji. Niesamowity cios! Jeśli ktoś, kto kocha Szatana w muzyce i lubi uczucie krwi płynącej z uszu, nie skusi się na zakup tego splitu, to może od razu odnawiać śluby czystości i biegusiem – do spowiedzi! Dla każdego maniaka konkretnego wpierdolu jest to z kolei pozycja obowiązkowa. Rzekłem.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz