czwartek, 28 listopada 2019

Recenzja Avslut „Tyranni”

Avslut
„Tyranni”
 Osmose Productions 2019

Były kiedyś, wyobraźcie sobie, takie czasy, że Osmose była jedną z najważniejszych wytwórni na metalowej scenie. To pod jej skrzydłami wychodziły klasyczne dziś albumy, takie jak choćby „Tol Cormpt Norz Norz Norz…” czy „Gods of War”. Lata mijają, ludzie się starzeją… Jedni nadal czują w żyłach kipiącą krew, innym mięknie pała lub zaczynają odcinać kupony od minionej sławy powtarzając w kółko „A pamiętasz, jak ja w dziewięćdziesiątym…”. Taką właśnie obecnie jawi mi się wytwórnia Herve a Avslut (razem z tureckim Horrocious, którego nawet nie chciało mi się opisywać) jest tego najlepszym przykładem. Drugi album Szwedów to niemal książkowy przykład przeciętnego do bólu, nowoczesnego i uczesanego black metalu. W zasadzie słuchając tych dziewięciu numerów ciężko nie zmrużyć ze znużenia oczu lub przynajmniej nie ziewnąć. Avslut gnają mocno do przodu łupiąc dość melodyjnie na skandynawską modłę, czasem tylko zwalniając, by przynudzić jeszcze bardziej. Wokalista drze ryja w tradycyjny sposób, dość chropowato i jednostajnie. Nie było by to może takie złe, bo chwilami chłopaki mają przebłyski, jak choćby w trzecim na płycie „Likvidering”, gdzie pojawia się ciekawy dysonans i dość mocny riff, lub w „Den Eviga Flamman” śmierdzący z lekka Antiversum. To jednak zbyt mało by przykuć moją uwagę. Cała reszta jest dość jednostajna i nijaka, przypominająca Dark Funeral z albumów od nr3 w górę. Ostatecznym gwoździem do trumny jest tutaj brzmienie, wyczyszczone jak dupcia mojej młodszej córki po zmianie pieluchy, striggerowana perkusja bez żadnych znamion duszy i wszechobecny plastik. Czasem wszystko zabarwi jeszcze jakiś płynący w tle klawisz, wtedy już biegnę po papierową torebkę. Gdyby wszystkie zespoły grały black metal w taki sposób, to ten gatunek mógłby dla mnie praktycznie nie istnieć. Słabe to jest w chuj i nie mam ochoty słuchać tego po raz kolejny. Pewnie znajdą się jakieś Zenki, którym ta płyta podejdzie, tak samo jak znajdują się amatorzy koprofilii, ja jednak tym panom serdecznie podziękuję. Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że do sklepu z zabawkami „Osmose” nie ma już chyba po co zaglądać, bo tam obecnie swój towar sprzedają Chińczyki.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz