wtorek, 19 listopada 2019

Recenzja MEUCHELMORD „Waffenträger”


MEUCHELMORD
„Waffenträger”
Purity Through Fire 2019


Płytką tą zainteresowałem się, gdyż spodobało mi się logo zespołu. Dopiero później zgłębiając nieco temat dowiedziałem się, że to niemiecki one man band istniejący od 2011 roku. Wróćmy jednak do wspomnianego na wstępie logo. Patrząc na nie i na cały koncept okładki tego albumu spodziewałem się totalnej, niszczącej obiekty Black Metalowej, surowej rzezi. Połowicznie miałem rację, bowiem projekt ten faktycznie uprawia Black Metalowe poletko, jednak do najbardziej ekstremalnych form tego gatunku brakuje mu bardzo wiele. „Waffenträger” będąca już piątą, pełną płytą tego horda, to niemal 48 minut klasycznie surowego, jadowitego Black Metalu o dużej ilości melodyjnych struktur zwłaszcza w sferze gitarowej i tekstach w języku niemieckim. Jest tu solidny kopniak i całkiem niezły drive, więc słucha się tego dobrze, tyle że w głowie nie zostaje praktycznie nic, gdyż  jest to w gruncie rzeczy przewidywalne i oklepane granie. II wojna światowa to wydarzenia, które dostarczają tematów i w pewien sposób inspirują wiele zespołów metalowych, więc Meuchelmord nie jest tu żadnym wyjątkiem, niemniej zastosowane tu sample maszerującej armii, wybuchających bomb, czy terkoczących karabinów maszynowych dobrze wpisują się w muzykę zawartą na tej płycie. Brzmienie chłodne, agresywne, kąśliwe, ale zarazem stosunkowo mocne i przestrzenne, więc nie ma problemu z odsłuchem tego materiału. No cóż, fani stosunkowo prostej, czarnej polewki ze sporą ilością melodii, która porusza wszelakie, wojenne tematy płytką tą będą zachwyceni. Reszta z czystym sumieniem może sobie odpuścić.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz