wtorek, 19 listopada 2019

Recenzja Seventh Circle "Cycle of Violence"


Seventh Circle
"Cycle of Violence"
Caligari Records 2019

Seventh Circle to duet z Californi. Może być to już na samym wstępie nieco mylące, gdyż w Stanach istnieje już zespół o tej nazwie i wydał demo trzy lata temu. Ten Siódmy Krąg, który prezentuje nam dziś Caligari to jednak zupełnie nowy twór a "Cycle of Violence" to ich dziewiczy materiał. Otrzymujemy na nim trzy utwory zamykające się w czternastu minutach. Czternaście minut czego? No cóż... Jeśli demo rozpoczyna się od bezczelnie zerżniętego z Mortician riffu, dodatkowo brzmienie gitar dobitnie wskazuje, iż struny wiszą chłopakom prawie do pasa, to już mamy jakieś pojęcie o tym, czego się spodziewać. I tak w rzeczy samej jest. Amerykanie łupią bardzo prostą muzykę, niczym brodacze kamień w erze na długo przed Krzysztofem Lotnikiem. Zawarte na tej demówce numery oscylują głównie wokół prymitywnego, ciężkiego jak dupa słonia death/doom metalu okraszonego piwnicznym brzmieniem i oblanego krwistą posoką połączoną z żółcią wypluwaną z żołądka przez wokalistę. Dlaczego piszę "oscylują"? Dlatego, że chwilami można spotkać tutaj totalnie zaskakujące patenty, które tak naprawdę nie do końca mi pasują. Przykładowo w otwierającym sesję "Death Mask" pojawiają się wariacje kojarzące mi się z lekka z późniejszym Tribulation czy też innymi eksperymentatorami z Reveal. Na szczęście jest to tylko kilkanaście sekund, jednak wiecie, że łyżka dziegciu potrafi zepsuć smak beczułki miodu. Jak nie, to zapytajcie Puchatka. W drugim z kolei "Dwelling Lucifer", nawiasem mówiąc niezłym, ciężkim walcu, wskakują mówione wokale, jak żywo kojarzące mnie się z Rage Against the Machine. Że kurwa co? Doprawdy nie mogę wyjść z podziwu dla odwagi tych dwóch Jankesów. Albo dla ich głupoty. Finalnie w trzecim numerze chłopaki dowalają skocznym, niemal hardcorowym riffem, kompletnie nie idącym w parze z moimi upodobaniami. Mam bardzo mieszane uczucia co do tej demówki. Niby jest to nieszablonowy materiał, jednak niektóre fragmenty są dla mnie absolutnie niestrawne. Wiem, że Caligari wyszukuje zespoły nietuzinkowe. To akurat im się tym razem ponownie udało. Aczkolwiek nie wiem, czy tym strzałem nie trafili na przekombinowaną interpretację staroszkolnego grania. Możecie sobie sprawdzić to demo, może komuś się taki miks spodoba. Ja mimo wszystko odpuszczam.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz