wtorek, 26 listopada 2019

Recenzja SELENITE „Mahasamadhi”


SELENITE
„Mahasamadhi”
Sèance Records 2019

Selenite to Austriacki projekt, gdzie kapitanem, sterem i okrętem jest Stefan Traunmüller, czyli człowiek orkiestra, który odpowiada również za zespoły Golden Dawn, Rauchnåcht, Schattenfall, The Negative Bias, Wallachia i A Portrait of Flesh and Blood. Tym razem ubzdurało mu się, że spróbuje swoich sił w ciężkim, zwalistym, ponurym, pogrzebowym Doom Metalu. Jak postanowił, tak też uczynił i dzięki temu powstał album zatytułowany „Mahasamadhi”. Uczciwie trzeba przyznać, że to naprawdę dobra płyta. Starannie ułożona, dopracowana, przepełniona lepką, mroczną atmosferą. Wszystko idealnie się tu zazębia, monumentalna sekcja gniecie solidnie, smoliste, powolne, ociężałe riffy przelewają się niespiesznie, gardłowe growle przeplatane mocnymi, czystymi, niskimi wokalizami doskonale asymilują się z warstwą muzyczną i dodają jej ostatecznego, głębokiego, grobowego szlifu. Klimat podkręca umiejętnie użyty parapet bardzo często stylizowany na organy Hammonda, w czym płyta ta przypomina trochę „Like Gods of the Sun” wiadomo jakiego zespołu. Słychać tu także pewne elementy styczne z twórczością Draconian. Świetną robotę robią też niewątpliwie medytacyjne, mantryczne momentami linie melodyczne doskonale ułożone w tym miażdżącym monolicie. Grube, mięsiste, masywne, organiczne brzmienie sprawia, że ten niespełna 49-cio minutowy materiał wgniata w podłoże, ale równocześnie jest wciągający i wsysa niczym olbrzymia, nieprzenikniona, nieskończenie głęboka, przepełniona ciemnością czarna dziura. Ja dałem się wciągnąć, a jak będzie z Wami? Sprawdźcie to.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz