piątek, 15 listopada 2019

Recenzja Perinei "Demo 2019"


Perinei
"Demo 2019"
Caligari Records 2019

Kurwa, uwielbiam gościa! W zasadzie każdy nowy materiał docierający do mnie od właściciela Caligari Records powoduje natychmiastową poprawę humoru, nawet gdy żona zrzędzi i szuka dziury w całym. Prawdopodobieństwo, że nowa propozycja tego labelu mi się spodoba jest podobne do tego, że znów w wiadomościach na TVP powiedzą, że u nas wszystko mlekiem i miodem płynie a Tusek jest chujem. Nie inaczej jest i w przypadku debiutanckiego demo pochodzącego z Finlandii (czemu zawsze to słowo kojarzy mi się z zamrażalnikiem i zwilżaniem ust?) Perinei. Młode chłopaki z kraju na północ stąd prezentują cztery kawałki staroszkolnego, fińskiego death metalowego rzemiosła na najwyższym poziomie. Przybrudzone brzmienie od początku bardzo miło łechta narządy słuchu przypominając mi lata, gdy dopiero uczyłem się "w metal". Nie jest to totalna piwnica, jednak od nowoczesności ten materiał stoi dostatecznie daleko, by smród komputerów nie przeniknął go w najmniejszym nawet stopniu. Same kompozycje osadzone są głęboko w narodowych, śmierć metalowych tradycjach. Utwory utrzymane są głównie w średnim tempie a króluje w nich ten charakterystyczny, ciężki a zarazem melodyjny sznyt po którym od razu nawet ślepy się zorientuje na jakim lotnisku wylądował. Skojarzenia z Xysma (zwłaszcza z okolic debiutu), Convulse czy Funebre są tutaj jak najbardziej wskazane. Jest ciężko, chropowato a zarazem chwytliwie, co sprawia, że z czasem utwory z "Demo 2019" wgryzają się w czaszkę, która mimowolnie zaczyna kołysać się w rytm śpiewanych przez zespół śmiertelnych kołysanek. Głęboki wokal rzyga w twarz a ja zamiast wytrzeć ryło mam jedynie ochotę się jedynie oblizać. Gdybym nie widział fotek zespołu, byłbym w stanie pomyśleć, że to jakiś projekt starych wyjadaczy, którzy na takiej muzyce zęby zjedli. Jedyne, co mi się na tym wydawnictwie nie podoba, to ... okładka, która jest po prostu odrobinę chujowa. Tylko kto by się przejmował takimi szczegółami, skoro sama muza buja niczym najlepsze klasyki z lat dziewięćdziesiątych? Jeśli młodzieńcy nabiorą doświadczenia i nie przyjdzie im do głowy eksperymentowanie czy poszerzanie, kurwa, horyzontów, to niebawem mogą nagrać naprawdę kruszący materiał. Na tą chwilę wypluli z siebie jakieś jedenaście minut zajebistego death metalu i oby stanowił on dobrą przepowiednię na przyszłość. Czego im i sobie serdecznie życzę.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz