IMPAVIDIA
„Antipode”
Ván
Records 2019
Niemiecki,
Black Metalowy projekt Impavidia po 11 latach ciszy i drobnym liftingu składu
zaatakował w tym roku swym drugim albumem długogrającym. Trzeba tym dwóm
jegomościom oddać, że wiedzą, jak stworzyć w swej muzyce, depresyjny, ciężki,
żyletkowy klimat nie popadając w banał i nie tracąc praktycznie nic z surowości
i bezkompromisowości, charakterystycznych dla Czarciego Metalu. Atmosfera jest
na tej płycie iście wisielcza, ale zarazem jad i mizantropia wylewają się z tej
produkcji pełnymi garściami. Świetną robotę robią tu hipnotyzujące wiosła, które
z każdą kolejną minutą wciągają słuchacza coraz głębiej w przepełniony
beznadziejną melancholią świat kreowany przez dźwięki Impavidia. Niebagatelną
rolę odgrywa tu także nasycony bólem, histeryczny wokal, który momentami
dokonuje sporego spustoszenia pod czaszką. Solidna, rzetelna sekcja także
konkretnie dokłada do pieca, ale przede wszystkim nie przeszkadza w tworzeniu
zawiesistego klimatu, trzymając się
nieco z tyłu. Nie da się ukryć, że momentami tworzy się z tego mętny osad
kakofonicznej sekcji, piskliwych, metalicznych wioseł i dzikich wokaliz, ale
nie jest to nic, co w tej stylistyce byłoby nieznane, a owegęste, muliste
ostoiny i chropowate farfocle wzmacniają i podkręcają dodatkowo apatyczną
gorycz, którą przepełniony jest ten album. Dźwięki, które tu słyszymy, są zarówno obce, jak i znajome, wzbudzają podziw i strach,
jest to podróż pełna upadków, ale i osiągania szczytów możliwości. To muzyka
przepełniona mocą, ale zarazem nawiedzona, przeszywająca i głęboko niepokojąca.
Kurwa, cokolwiek więcej napisałbym o tej płycie, będzie to zbędne i
niepotrzebne, zakończę zatem moje wywody, a najlepiej niech przemówi do Was
muzyka zawarta na „Antipode”. Tylko lojalnie ostrzegam, jeżeli ktoś z Was jest
w nieciekawym stanie psychicznym, kontakt z Impavidia może zakończyć się w
wannie z gorącą wodą, z zaoranymi nadgarstkami. Ok, zostaliście ostrzeżeni,
reszta jest milczeniem…
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz