poniedziałek, 17 lutego 2020

Recenzja ANGELBLAST „Rotting Paradise”


ANGELBLAST
„Rotting Paradise” (Ep)
Edged Circle Productions 2019

Nowy projekt Hempa Brynolfsson’a i Gord’a Olsona znanych z Excruciate, Ordo Inferus, Darkened, Internal Decay, Demisery, Carbonized, czy Mykorrhiza uderzył pod koniec 2019 roku swym pierwszym materiałem. „Rotting Paradise” to produkcja, która kopie solidnie, aczkolwiek krótko, bowiem to tylko nieco ponad 8 minut napierdalania po żebrach. Mocno poczerniały Death Metal, jaki prezentuje ten duet to mieszanka oldschool’owych wpływów poczynając od Malevolent Creation, poprzez Morbid Angel, a na Necrophobic, czy Unanimated skończywszy. Dzięki dziarsko jadącej, agresywnej sekcji, chwytliwym riffom z charakterystyczną, wściekłą,  szwedzką melodyką i jadowitym wokalizom Angel Blast bezlitośnie dewastuje i niszczy i choć mam świadomość, że to w gruncie rzeczy nic specjalnie odkrywczego, to mimo to niemal instynktownie i ślepo podążam za tymi dźwiękami, będąc ukontentowanym tym, co tu słyszę. Być może ta Ep’ka tak dobrze mi weszła, bo jest krótka, konkretna i przelatuje z prędkością światła. Nie wiem, czy np. 40 minut takiego łojenia nie zrobiłoby się pod koniec nieco nudnawe, ale o tym będziemy mogli przekonać się, dopiero gdy zespół nagra jakieś dłuższe wydawnictwo. Póki co, jest konkretnie i z dobrymi rokowaniami na przyszłość. Obiecujący i rozwojowy projekt, będę miał na nich oko.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz