niedziela, 9 lutego 2020

Recenzja Necrogosto "Ancestral Bestiality"


Necrogosto
"Ancestral Bestiality"
NWN! 2020

Niemal dokładnie rok temu pisałem tutaj o debiutanckim demo Brazylijczyków z Sao Paulo a Nuclear War Now! właśnie zapowiada ich nowy materiał. Tym razem jest to EP-ka, zawierająca podobną, co wspomniana taśma ilość muzyki, czyli około dwudziestu minut. Czy zatem przez ten czas nastąpiły w twórczości zespołu jakieś zmiany? Na szczęście nie. Można powiedzieć, że Necrogosto nie ruszyli się z miejsca nawet o centymetr i nadal stoją niczym statua czy może inny monument ku chwale starej szkoły brazylijskiego grania. "Ancestral Brutality" rozpoczyna dość nietypowe intro, w którym słyszymy sygnały dźwiękowe parowca nasłuchiwane z wnętrza rury ściekowej (przynajmniej taka jest moja wersja). Zaraz potem atakuje nad kanonada dźwięków niemal jak żywo przypominająca to, co wszyscy doskonale znamy z "I.N.R,I". Bzyczące gitary, podbite dudniącą sekcją rytmiczną, niemal żywcem wyjętą ze wspomnianego albumu,, atakują charakterystycznymi thrash/black metalowymi riffami przenoszącymi nas momentalnie do Ameryki Południowej z lat osiemdziesiątych, tnąc po żyłach prosto i agresywnie. Bez zbędnego silenia się na oryginalność czwórka Canarinos biczuje plecy wiernych w tempie raczej żwawym, chwilami jedynie zwalniając i zadając mocniejsze i głębsze ciosy, delektując się przy tym odgłosem odrywanych od kości fragmentów mięsa. Tej niewątpliwej ekstazie towarzyszy chropowaty wokal z mocnym pogłosem, wybrzmiewający niekiedy niczym szczekanie wściekłego psa. Poszczególne utwory są krótkie i treściwe, choć nie do końca pozbawione elementów zaskakujących. W "Marching To Oblivion" pojawia się bowiem na przykład fragment oparty jedynie na gitarze basowej i perkusji, będący podkładem do tajemniczej deklamacji. Jest to jednak jedynie drobne odejście od ogólnej koncepcji albumu, którą jest zapewne sianie terroru i bezwzględnej rozpierduchy. Wszystko jest tu szczere do szpiku kości. To, że brzmienie tego materiału bardziej przypomina garaż niż Morrisound Studio jest w tym momencie chyba oczywiste. Nie jest to zapewne muzyka poruszająca masy, Necrogosto łyknie bowiem jedynie garstka zapaleńców. Inni nazwą "Ancestrial Bestiality" odgrzewanym kotletem. Ja jednak na tyle lubię schabowe, że i wczorajszym nie pogardzę. Jeśli NWN! za rok znów uraczy mnie dwudziestoma minutami muzy od tych brazylijskich maniaków, to łyknę takie danie bez pytania o cenę i jeszcze zostawię kelnerowi napiwek.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz