poniedziałek, 17 lutego 2020

Recenzja FRONT BEAST „Shadows”


FRONT BEAST
„Shadows” (Ep)
Helldprod Records 2019

Ten niemiecki, jednoosobowy hord od ponad 20 już lat konsekwentnie kroczy raz obraną ścieżką i chwała mu za to. Wychodząc z założenia, że Diabeł tkwi w prostocie, napierdala nieskomplikowany, bezpośredni Black Metal zainfekowany satanicznym Thrash’em i mrocznym Heavy. Nie bawi się chłop w żadne dopieszczanie dźwięków, skomplikowane struktury rytmiczne, czy techniczne riffy, tylko młóci prosto i siarczyście. Hail Satan i do przodu. Swą muzyką zespół ten składa równocześnie hołd starym mistrzom, a jego twórczość na wskroś przesiąknięta jest wibracjami znanymi z płyt Venom, Bathory, Hellhammer/Celtic Frost. Front Beast szyje zazwyczaj w średnim tempie przełamując od czasu do czasu wkradającą się tu monotonię korzennym Thrash’em, Heavy Metalowymi riffami lub krótkimi, bardziej melodyjnymi solówkami. Mózg tego projektu z premedytacją pomija współczesne odłamy Black Metalu i czerpie swe inspiracje prosto z mrocznego rdzenia tego gatunku. Brudne, chropowate, szorstkie brzmienie przypominające nagrania z próby idealnie pasuje do tych bezpośrednich strzałów w ryj i wlewa w nie spore ilości trującego jadu. Twórczość tego rodzaju ma tylu zwolenników, co i przeciwników, ale szczerości i pasji odmówić jej nie można. No i cóż tu więcej rzec? Nakurwiaj dalej synu Szatana, Twoje zdrowie.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz