środa, 19 lutego 2020

Recenzja Conquest Icon "Empire of the Worm"


Conquest Icon
"Empire of the Worm"
Godz Ov War 2020

No proszę, proszę, kogo my tu dziś mamy... Myślałem, że Conquest Icon zniknął był z krajowej mapy death metalu, gdyż nie słyszałem wieści z ich obozu od dobrych kilku lat. Na szczęście najwyraźniej chłopaki mają się dobrze i wracają do nas właśnie z następcą "Hellspire". Powracają z tarczą, co należy zaznaczyć już na samym wstępie. Zespół przez te kilka lat wyraźnie dojrzał pozostając jednocześnie wiernym swojemu ukształtowanemu od samego zalążka stylowi. Na "Empire of the Worm" obywatele stolicy częstują nas staroszkolnym death metalem czerpiącym inspiracje głęboko nie tylko z zamorskiego, ale także europejskiego grania. Dziesięć utworów składających się na ten krążek to w przeważającej większości proste, szybkie i ciężkie jak uderzenia Tysona strzały prosto w ryj. Bez zbytniej zabawy w wirtuozerskie popisy, przepisowy srogi wpierdol i do domu. Perka nakurwia niczym karabin maszynowy szatkując nasze bezbronne mózgi na równej grubości steki i nawet w nielicznych momentach gdy zespół zwalnia, uderzając rytmicznym, zachęcającym do machania łbem riffem, pałker z wyraźnym  ADHD zapierdala na stopach niczym Usain Bolt. Zresztą bez różnicy, czy Conquest Icon napierdalają na pełnej, czy pozwalają złapać chwilowy oddech, obcowanie z tymi dźwiękami jest niczym przebywanie sam na sam w zamkniętym pomieszczeniu z wściekłym psem. Przypływ adrenaliny gwarantowany. Każdy z zamieszczonych na tym krążku utworów to solidny kop w dupę bez ostrzeżenia. W każdym z nich znajdziemy zapadające w pamięć riffy, których nucić przy goleniu raczej nie polecam, gdyż można się niechcący dość solidnie pochlastać. Głęboki, agresywny growl wyrzyguje swoje bluźnierstwa czasem szepcąc coś do ucha, innym razem wykrzykując czystszym głosem. Ponadto "Imperium Robala" wkręca się coraz mocniej w czuprynę z każdym kolejnym odsłuchem. Brzmienie tego matexu jest w chuj ciężkie, przejrzyste i czytelne jednak odpowiednio przybrudzone według staroszkolnych standardów. Słuchając tej płyty mam wrażenie, że mogłaby ona spokojnie być zagubionym klasykiem polskiego podziemia z lat dziewięćdziesiątych. Szkoda, że trzeba było na nią czekać tyle lat, jednak dobre rzeczy dojrzewają dłużej. Patrząc na rodzime zespoły parające się klasycznym death metalem, Conquest Icon z najnowszym albumem plasuje się obecnie w górnej części tabeli pierwszoligowej. Bardzo dobry album!
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz