czwartek, 6 lutego 2020

Recenzja Skumstrike "Execution Void"


Skumstrike
"Execution Void"
Caligari Rec. 2020

Oglądaliście swojego czasu sławetną walkę Andrzeja Gołoty z Lamonem Brewsterem? Tak, dokładnie tą, na początku której biedny Endrju myślał, że czarny będzie z nim jeszcze negocjował zasady pojedynku, a ten spuścił krótki wpierdol i poszedł do domu. Identycznie miałem ostatnio przy zapoznawaniu się z nową EP-ką trzech kolesi z Montrealu. Chociaż ci w sumie rzucili mi na początku jakimś samplem, po którym to jednak przeszli bezpośrednio do ofensywy, bez pytania o imię ojca, matki czy choroby przebyte. Za pomocą banalnie prostej mieszanki crust-punk-thrashowej najebali mi po ryju tak, że z płaczem pobiegłem do domu. "Execution Void" to jedynie kwadrans muzyki, za to jakże intensywnej. Opartej na typowo punkowym, D-beatowym rytmie, prostych, bezpośrednich riffach gnających do przodu niczym lokomotywa z pijanym sternikiem taranująca wszystko co stanie jej na torach. Mamy tu sporo chwytliwych i rytmicznych zagrywek przy których nikt nawet nie myśli o zaciąganiu hamulca ręcznego. Przy niektórych można wręcz założyć czapeczkę z daszkiem i spodenki do kolan i podskakiwać wymachując zaciśniętą piąstką. Przy innych można ową czapeczkę obrócić do tyłu daszkiem i powspominać niektórych thrashowych klasyków. Zdecydowana większość to jednak wspomniany crust-punk siejący tu największe spustoszenie. Do tego wszystkiego dołącza przesterowany wokal zachęcający do nadstawienia ryła pod rozpędzony but. Syfiaste brzmienie stanowi ostatni, nie mniej ważny element całej układanki. Zaciska ono wszystkie wspomniane składowe w pięść, która marzy jedynie o spotkaniu z waszym nosem i to w jednym tylko celu. Byście krwawili. W tej muzyce nie ma nadzwyczajnej filozofii. Tu rządzi prostota, agresja i kipiąca, niepohamowana złość. Taki wpierdol lubię.Bankowo umówię się z Skumstrike na kolejny sparing i pozwolę by spetardowali mi ryj ponownie.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz