środa, 5 lutego 2020

Recenzja SENTIENT HORROR „Morbid Realms”


SENTIENT HORROR
„Morbid Realms”
Testimony Records 2019

Tym razem szwedzka, Death Metalowa zaraza nadciągnęła ze Sztokholmu…w stanie New Jersey, USA. Drugi długograj Sentient Horror zatytułowany „Morbid Realms” to miód na uszy dla wielbicieli dobrze przyrządzonej szwedzizny. Amerykańcy nie próbują zmieniać, czy udoskonalać gatunku (i chwała im za to), tylko napierdalają rasowe, Śmierć Metalowe dźwięki, którym blisko do najlepszych produkcji Entombed, Dismember, Carnage, czy Grave. Potężne, grubo ciosane, energetyczne, zawierające masywny groove riffy wraz z miażdżącą sekcją i złowrogim, zaplutym wokalem tworzą iście morderczy monolit, który rozpierdala wszystko, co łazi i na drzewa zjebać nie zdążyło. Zresztą i ten akt desperacji nie pomoże ocalić nikomu życia, gdyż po przejściu „MorbidRealms” całe otoczenie płonie żywym ogniem, po którym zostają jeno zgliszcza i popioły. W tym bezlitosnym huraganie skandynawskich dźwięków można także wyłowić pewne elementy charakterystyczne dla „Scream Bloody Gore”, „Unorthodox”, „Warmaster”, „False”, czy „Necroticism…”.  Dzięki temu ta płyta, choć stworzona na bazie nieśmiertelnej klasyki jest witalna, pachnie świeżą padliną i wybornie smakuje. Mocne, konkretne, bezkompromisowe brzmienie sprawia, że te chwytliwe wałki poniewierają z siłą wodospadu. Stojący za gałkami Dan Swanö zrobił tu dobrą robotę. Album ten to nie tylko hołd dla legendarnych zespołów i oldschool’owego brzmienia. Zawiera on także sporą liczbę różnorakich smaczków, haczyków i tekstur, tak, aby zainteresować także współczesnych pożeraczy Death Metalowego mięsiwa, a wierzcie mi, tę płytkę pożera się zachłannie i łapczywie. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko polecić wszystkim ten album, gdyż to doskonała porcja podanego po szwedzku, tradycyjnego Śmierć Metalu.

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz