Dødskvad
"Krønike
I"
Caligari
Rec. 2020
Caligari
jest wytwórnią którą jednocześnie kocham i nienawidzę. Kocham
dlatego, że w ich katalogu wydawniczym co chwilę można znaleźć
jakąś perełkę czy też świeży, nieobrobiony jeszcze diamencik.
Z drugiej strony wkurwia mnie, że ich wydawnictwa ukazują się
zazwyczaj jedynie w wersji kasetowej, czyli na nośniku który
niezbyt jest, przynajmniej dla mnie, wygodny. Nie czas teraz jednak
na tego typu rozważania. Oto bowiem pod szyldem wspomnianego
labelu ukazało się kolejne
demo, które powinno zainteresować każdego fana starego death
metalu. Dødskvad to zespół tworzony przez członków takich
ansambli jak choćby Desolation Realm, Sovereign czy Obliteration a
ich debiutanckie nagrania to trzy numery trwające łącznie circa
dwadzieścia minut. W zasadzie materiał ten można podzielić na
dwie części. Pierwsze dwa utwory to klasyczny death metal z
korzeniami sięgającymi przełomu lat osiemdziesiątych i
dziewięćdziesiątych. Słychać w nich silne nawiązania, czasem
wręcz dosłowne, do wczesnego Death czy Sinister. Królują w nich
wyraziste, rytmiczne riffy jak żywcem wyjęte z minionej,
królewskiej epoki gatunku, które mimo iż chwilami aż nazbyt
przypominają pierwowzory, zagrane zostały w sposób bardzo
naturalny i przemyślany. Może nie ma w nich jakichś fajerwerków,
jednak oszczędna dawka klawiszy i wysokiej klasy solówki sprawiają,
że kompozycje są dostatecznie urozmaicone i intrygujące. Spore
zaskoczenie stanowi natomiast wieńczący demo "Pakt Med Dypet"
w którym zespół sięga do o wiele szerszych inspiracji niż we
wcześniejszych kawałkach. Już drugi na liście "Adelrate"
kończy się klawiszowym motywem i stanowi pewnego rodzaju pomost
pomiędzy starą szkołą a czymś bogatszym, czekającym po drugiej
stronie. Wspomniany, finalny utwór to najdłuższy, trwający osiem
minut kolos w którym poza większą dawką syntezatorowych pasaży,
kojarzących mi się w pewnym momencie z wizjami Varga zawartymi
na"Filosofem", zespół serwuje nam elementy doom metalowe
i riffy znacznie wyraźniej skręcające w kierunku black metalu.
Przez to kompozycja ta jest o wiele bogatsza i, o ile można użyć
takiego określenia, bardziej nowoczesna. Słychać, że chłopaki
dość mocno tu pokombinowali. Wspomnieć jeszcze należy, że teksty
na " Krønike I" ryczane są po norwesku a brzmienie tego
materiału jest na wskroś organiczne. Bardzo mnie ciekawi, w jakim
kierunku rozwinie się muzyka Dødskvad na następnych nagraniach.
Bez względu jednak na to czy będą bardziej hailować jedynie
starej szkole, czy zaczerpną jeszcze głębiej z innych gatunków,
obie drogi wydają się na tyle ciekawe, że warto mieć na tych
gości oko.
- jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz