środa, 27 maja 2020

Recenzja Upon the Altar "Promo 2020"

Upon the Altar
"Promo 2020"
 
Dziś będzie krótko i na temat, gdyż promo które mam przed sobą nie wymaga raczej pisania wielkich elaboratów. Upon the Altar to nowy czyrak na zdrowej tkance krajowej sceny a serwowane przez zespół "Promo 2020" to dwa, trwające trzynaście minut utwory totalnego gruzu. Materiał rozpoczyna krótkie intro po którym następuje kanonada przymulonych dźwięków momentalnie kojarząca mi się choćby z Vassafor. Mamy tu powolne szarpnięcia ociekających smołą strun przeplatane bestialskimi zrywami. Gdzieś w tle przemknie lekko hipnotyczny riff czy uderzy dzwon a całość zatopiona jest w ciekłym ołowiu. Gitary mielą rytmicznie i pomału z precyzją porównywalną do operacji plastycznej wykonywanej przy użyciu stu kilowego młota. Wycofane, wtopione w tło wokalizy brzmią złowieszczo niczym szepty w głowie seryjnego mordercy. Oba utwory oparte są na prostych patentach które nie zaskakują niczym nowatorskim, co mi wyjątkowo odpowiada. Ta muzyka z założenia nie ma nikogo zachwycać. Ma bezcześcić, profanować i plugawić wszelkie świętości. Brzmienie tej promówki jest obleśne i obrzydliwe niczym odór rozkładającego się topielca przypadkowo wyrzuconego na brzeg. Słychać, że jej autorzy przesiąknięci są zgnilizną i moralnym zepsuciem. Całość kończy klawiszowy, zazębiający się ze wspomnianym wcześniej introsem fragment zamykający krąg śmierci, po którym nie pozostaje nic innego jak włączyć "Promo 2020" od początku. Bardzo mocny materiał, który pozostawił mnie w ogromnym niedosycie. Z wielką niecierpliwością będą wyczekiwał kolejnych nagrań od Upon the Altar a każdemu maniakowi gruzu radzę sprawdzić te dwa numery.
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz