Kult
Mogił
"Torn
Away the Remains of Dasein"
Pagan
Rec. 2020
Kult
Mogił w zasadzie od samego początku był zespołem, który lubił
zaskakiwać. Najczęściej nietuzinkowymi pomysłami które mocno
wyróżniały go z tłumu. Teraz, trzy lata po wydaniu EP-ki
"Portentaque" Tarnowianie powracają z drugim pełnym
albumem i... zaskakują po raz kolejny, choć tym razem akurat w
nieco inny sposób. Album rozpoczyna się od mocnego pierdolnięcia w
postaci "Hunger of Pride", utworu uderzającego od
pierwszej sekundy na pełnej prędkości. Chwilę potem słyszymy
krótką Treyową solówkę i jest to właśnie pierwszy moment, gdy
zespół daje nam wyraźnie do zrozumienia w którą stronę poczynił
kolejny krok w karierze. Zmiany w muzyce Kultu Mogił są bowiem
wyraźnie słyszalne a pojawiające się dość często Morbidowe
solówki nie są jedynym tego przejawem. Na "Torn Away the
Remains of Dasein" kwartet bowiem dość mocno "znormalniał",
ograniczając wszelkiego rodzaju udziwnienia i eksperymenty na rzecz
klasycznego, staroszkolnego death metalowego łojenia. Na początku
nieco mnie to z jednaj strony rozczarowało, jednak trzeba otwarcie
przyznać, że to nowe oblicze jest nadzwyczaj potężne. Mogę z
dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że "dwójka"
to najlepszy materiał jaki chłopaki dotychczas nagrali. Kompozycje
pełne są konkretnych, kopiących mocno w dupę riffów
przywołujących w pamięci nie tylko wspomniany wcześniej Morbid
Angel (zwłaszcza ten z okresu FFttF i GtA) ale także klasyków
polskiej szkoły śmierć metalu z lat dziewięćdziesiątych, jak
choćby Betrayer czy Mortify. Blasty tasują się z bezlitosnymi
zwolnieniami dzięki czemu wiele się tu dzieje a krążek bardzo
mocno wbija się w pamięć. Posłuchajcie choćby tych bagiennych
akordów w "Torment of Dasein" – ten fragment mógłby
się z powodzeniem znaleźć na wspomnianym przed chwilą "Gateways
To Annihilation". Chwilę potem mamy potężne, rozrywające
blasty i solówkę w stylu wczesnego Vadera a zaraz potem kolejną
Azagthoth'ową, rozgniatające zwolnienie i niemal rytualistyczne
zakończenie. I to wszystko w jednym tylko, przykładowym utworze.
Pozostałe są nie mniej intrygujące i w zasadzie można stwierdzić,
że "Torn Away the Remains of Dasein" zawiera wszystko co w
gatunku najlepsze. Całość jest nieprzeciętnie przemyślana i
poukładana z umiarem i z głową. Według mnie Kult Mogił nagrał
lepszy Morbid Angel niż sam Morbid Angel od czasu "Gateways..."
i mówię to z pełna tych słów świadomością. Nie wyobrażam
sobie sytuacji, by ktoś mógłby poczuć przy tych sześciu utworach
choćby najmniejsze rozczarowanie. Totalna petarda!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz