czwartek, 28 maja 2020

Recenzja Kult Mogił "Torn Away the Remains of Dasein"


Kult Mogił
"Torn Away the Remains of Dasein"
Pagan Rec. 2020

Kult Mogił w zasadzie od samego początku był zespołem, który lubił zaskakiwać. Najczęściej nietuzinkowymi pomysłami które mocno wyróżniały go z tłumu. Teraz, trzy lata po wydaniu EP-ki "Portentaque" Tarnowianie powracają z drugim pełnym albumem i... zaskakują po raz kolejny, choć tym razem akurat w nieco inny sposób. Album rozpoczyna się od mocnego pierdolnięcia w postaci "Hunger of Pride", utworu uderzającego od pierwszej sekundy na pełnej prędkości. Chwilę potem słyszymy krótką Treyową solówkę i jest to właśnie pierwszy moment, gdy zespół daje nam wyraźnie do zrozumienia w którą stronę poczynił kolejny krok w karierze. Zmiany w muzyce Kultu Mogił są bowiem wyraźnie słyszalne a pojawiające się dość często Morbidowe solówki nie są jedynym tego przejawem. Na "Torn Away the Remains of Dasein" kwartet bowiem dość mocno "znormalniał", ograniczając wszelkiego rodzaju udziwnienia i eksperymenty na rzecz klasycznego, staroszkolnego death metalowego łojenia. Na początku nieco mnie to z jednaj strony rozczarowało, jednak trzeba otwarcie przyznać, że to nowe oblicze jest nadzwyczaj potężne. Mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że "dwójka" to najlepszy materiał jaki chłopaki dotychczas nagrali. Kompozycje pełne są konkretnych, kopiących mocno w dupę riffów przywołujących w pamięci nie tylko wspomniany wcześniej Morbid Angel (zwłaszcza ten z okresu FFttF i GtA) ale także klasyków polskiej szkoły śmierć metalu z lat dziewięćdziesiątych, jak choćby Betrayer czy Mortify. Blasty tasują się z bezlitosnymi zwolnieniami dzięki czemu wiele się tu dzieje a krążek bardzo mocno wbija się w pamięć. Posłuchajcie choćby tych bagiennych akordów w "Torment of Dasein" – ten fragment mógłby się z powodzeniem znaleźć na wspomnianym przed chwilą "Gateways To Annihilation". Chwilę potem mamy potężne, rozrywające blasty i solówkę w stylu wczesnego Vadera a zaraz potem kolejną Azagthoth'ową, rozgniatające zwolnienie i niemal rytualistyczne zakończenie. I to wszystko w jednym tylko, przykładowym utworze. Pozostałe są nie mniej intrygujące i w zasadzie można stwierdzić, że "Torn Away the Remains of Dasein" zawiera wszystko co w gatunku najlepsze. Całość jest nieprzeciętnie przemyślana i poukładana z umiarem i z głową. Według mnie Kult Mogił nagrał lepszy Morbid Angel niż sam Morbid Angel od czasu "Gateways..." i mówię to z pełna tych słów świadomością. Nie wyobrażam sobie sytuacji, by ktoś mógłby poczuć przy tych sześciu utworach choćby najmniejsze rozczarowanie. Totalna petarda!
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz