niedziela, 24 maja 2020

Recenzja Kły "Wyrzyny"


Kły
"Wyrzyny"
Pagan Rec. 2019

Trochę w sumie wstyd się przyznać, ale kompletnie zapomniałem o debiutanckim krążku Kłów, który leży gdzieś pizdnięty w kąt i zapewne obrósł już centymetrowym kurzem. Kiedy więc otrzymałem drugi album tego bandu stwierdziłem, że nie będę grał w chuja i w końcu sprawdzę, co też oni tam grają. I trzeba przyznać, że spotkało mnie całkiem miłe zaskoczenie, gdyż Kły to kolejny przedstawiciel polskiego black metalu, który nie ogląda się na panujące na scenie trendy, tylko tworzy dźwięki po swojemu. To zresztą dziwić w sumie nie powinno, gdyż Pagan Records od dłuższego już czasu nie przytula do katalogu zespołów średnich, albo przynajmniej oczywistych. "Wyrzyny" to krążek nastawiony bardziej na emocje niż bezkompromisowy atak. Bardzo dużo na nim elementów wykraczających poza ramy muzyki ekstremalnej. Mimo iż jest to muzyka osadzona na black metalowym gruncie, nie jest ona wcale oczywista i sporo w niej fragmentów awangardowych i zaskakujących. Poniekąd można odnieść wrażenie, że panowie podchodzą do muzyki w podobny sposób co Furia, Licho czy nawet Wędrowcy-Tułacze-Zbiegi. Zresztą, jako iż o składzie zespołu niewiele wiadomo, nie zdziwiłbym się, gdyby któryś z członków wymienionych zespołów maczał w tym projekcie palce. Sporym wspólnym mianownikiem między Kłami a nadmienioną trójką są też wokale, śpiewane po polsku i głoszące wieści przedziwne. Sześć zawartych na krążku kompozycji to utwory bardzo urozmaicone i wciągające. Co ważne, cała dziwność tej muzyki zazębia się z jej metalową podstawą w sposób bardzo naturalny i niewymuszony, dzięki czemu przez niemal pięćdziesiąt minut jesteśmy czymś zaskakiwani i czarowani. Płyta jest także bardzo równa i ciężko wymienić na niej jakichś konkretnych faworytów. Każdy z utworów jest niezbędnym kawałkiem układanki, której pełen obraz możemy dostrzec dopiero po złożeniu wszystkich części w jedną całość. Być może ostatni z nich, a konkretnie monolog w nim zawarty, wyjaśnia co nieco na temat procesu twórczego autorów "Wyrzyn". Sami jednak posłuchajcie i oceńcie. Nie będę przekonywał, że ten album was pochłonie. Co więcej, black metalowi ortodoksi powinni trzymać się od niego z daleka. Jeśli natomiast macie ochotę na muzykę zagraną inaczej – sięgajcie po Kły, bo jest to kolejny zespół, który tworzy na swój własny, niepowtarzalny sposób. Cholera, idę odkurzyć tą promówkę, bo chyba przeoczyłem coś wartościowego...
- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz